www.starozytnyhogwart.fora.pl

James Howlett

Augustus pokręcił głową:- Wciąż te śmiechy i uciechy.... Zostawiliśmy Wam kosmetyki i czesci garderoby..... Ale nie, nie ma stąd ucieczki.... A to nie są cele...-rozłożył ręce i wyszczerzył zęby:- Potraktujcie je jako... Przymusowy nocleg..... Wyczaruje Wam ekran, byście miały widoki na najlepsze części przedstawienia....
Podszedł powolnym krokiem do drzwi, spoglądajac na Anastazję i świdrując Ją spojrzeniem:- Widziałem Jego minę, gdy się dowiedział... Oooch, był przerażony i wściekły... prawie się na mnie rzucił. Ten Twój chłoptaś...-przechylił głowę:- Alastor wypatroszył Jego pierwsza Miłośc, bo za dużo węszyła.... Ajak wiesz... w wielkiej desperacji, łątwo sięgnąć po Czarną Magię... I to najgorszych rodzajów... Jak myślisz, ile siebie poświęci, by Cię uwolnić? I ile.... z Niego zostanie?

Anastazja Malfoy

- zobaczymy...podejrzewam, że go nie doceniasz..tak jak połowy mojej rodziny..ale niech będzie..miej sobie ten element zaskoczenia...- dodała krzyżując ramiona - ekran mówisz...nie...mi do pełni szczęścia wystarczy lampka dobrego wina i olejek różany..- dodała wpatrując mu się w oczy - chociaż..nie pogardziła bym miłym towarzystwem..na poziomie..- dodała spokojnie po czym powolnym krokiem ruszyła w stronę łóżka. Rozsiadła się na nim - to wszystko..- dodała przyglądając się paznokciom

James Howlett

Augustus pokręcił głową: Wy Malfoyowie i Wasza arogancja..... Idzie we krwi. A co do Alistera.... Myślę, że sama się przekonasz, jak daleko możesz się mylić....-uśmiechnął się:- I wierz mi.... Docenisz moje towarzystwo po chwilach spedzonych z Alastorem. Ale skoro tak....-rozłożył bezradnie ręce i wzruszył ramionami:- Nie będę Wam przeszkadzał... Smacznego i Dobrej Zabawy...-rzucił odwracając się w kierunku drzwi. Gabriel, Alex i Howard ruszyli za Nim.

Anastazja Malfoy

- mhmm...wiesz tyle co nic..- mruknęła pod nosem jak tylko drzwi się za nim zamknęły. Z powrotem wyciągnęła puderniczkę i otworzyła ją. Kiedyś wyśmiała matkę za pomysł z takowym lusterkiem dwukierunkowym, ale teraz była jej za to wdzięczna. Upewniła się, że nikogo nie ma po czym spojrzała w lusterko - mamo..- wyszeptała ostrożnie - mamo..powtórzyła nieco głośniej..mamo jesteś tam ?

- Anastazja ? dziecko nic Ci nie jest ?!

- mamo ciszej...- zwróciła uwagę rodzicielce - nic mi nie jest..z Vivianne i Rose też jest w porządku..ale Alex, Gabriel, Howard i Victor..dziwnie się zachowują...chodzą za Augustusem jak psy za panem

- wiesz gdzie jesteś ?..

- a skąd mam to niby wiedzieć ? - warknęła Anastazja. Nie myślała teraz trzeźwo, przecież się bała

- spokojnie kochanie..Bellatriks jest obok..powiedz jej co widzisz.. - niestety Anastazja nie zdążyła odpowiedzieć na pytania Bellatriks..

Liliana Malfoy

-Żyję - powiedziała w końcu słabo. Opierała się głową o kryształ, który tak przyjemnie ją chłodził. Nie miała siły na kłótnie i dyskusje i z nimi. Przeczekała, aż w końcu wszyscy wyjdą.

-Narcyza? Rozmawiasz z babcią? - przycisnęła twarz jeszcze bardziej do szyby. Pierwszy raz od czasu przybycia tutaj poczuła nadzieję.

Bellatriks Lestrange

- ciszej Rose..- syknęła Anastazja po czym znów spojrzała w lutserko - jesteśmy w jakiś celach...

- jak one wyglądają ? - spytała Lestrange

Anastazja zastanowiła się przez chwilę
- podobnie jak w naszych lochach..ale nie mają krat..nie ma tu okien..jest jakaś ściana z kryształu..

- możesz jej dotknąć ?

- tak..próbowałam ją porysać paznokciami ale nic z tego..

- to nie dobrze..to rodzaj osłony..posłuchaj mnie...nie jedźcie i pijcie najmniej jak się tylko da..i..

- poczekaj..ktoś idzie..- wyszeptała Anastazja i zamknęła puderniczkę po czym schowała ją pod poduszkę

James Howlett

- Aj aj aj aj....-rzucił wesoło Alastor, wkraczajac do pomieszczenia:- Nieładnie..... ROzumiem, że próbujecie się komunikowac, ale niestety niepowiemy Wam, gdzie się znajdujecie..... Zarówno materiał, z którego zrobione sa drzwi są częste i w wielu krajach wytwarza się takowe przedmioty...-wyjaśnił, zacierajac ręce:- Więc..... Wybacz, RÓżyczko, ale jak się wierzga, to się niestety dostaje karę....-podszedł do drzwi Rose, machając ręką.
Potem odwrócił się do Anastazji:- Aaaach... O to i Ona. Jak się czujesz, Anastaziu? Mam nadzieję, zę odrobina snu dobrze CI zrobiła? Powinna, Alister nie może raczej zasnąć... Biedaczek. Ale w końcu odpocznie... Na dłużej, niż myśli...-oparł się o framugę:- Więc..... CO by tu z Wami zrobić?-przerzucał obłąkane spojrzenie między jedną a drugą, przygryzajac wargi podczas uśmiechu.

Rosalie Lestrange

Rosalie błyskawicznie odskoczyła od drzwi. Poczuła, jak po plecach przebiegają jej ciarki. Jeszcze jednej porcji dręczenia chyba już nie zniesie.

-Daj nam spokój. Kiedy nasza rodzina zobaczy, w jakim jesteśmy stanie, nie odpuści wam tak łatwo - syknęła, patrząc na mężczyznę z nienawiścią w oczach.

Bellatriks Lestrange

- na początek możesz podać coś do jedzenia Alastroku..- odparła Anastazja próbując znirzyć sie do jego poziomu. - ach i żeby była jasność..nie jadam surowego mięsa..- dodała wpatrując się w niego uważnie

James Howlett

-Ależ wiem...-odparł Alastor wyraźnie rozochocony:- Zaraz dostaneicie kolację, a potem..... Trochę się zabawimy, co?-zrobił teatralną pozę:- Nie martwcie się... Nie skrzywdze Was....-rzucił, po czym zamilkł przez chwilę:- przynajmniej nie bardziej, niż to konieczne......-dodał.

Po chwili Victor i Howard Jr. weszli, niosąc tace z jedzeniem dla dziewczyn. Każdy z Nich wsunął tacę, która przeniknęła, wchłaniajac się, przez kryształ i powędrowała do stolika u każdej z cel. Alastor klasnął w dłonie:- Bon Apetit! Widzimy się po kolacji, dziewczęta.

Victor i Howard Jr. stali przed celami, spoglądajac zamglonym wzrokiem na dziewczyny. Alastor podszedł za drzwiami do Augustusa, który bacznie wszystko śledził:- Co teraz, dziadku?-spytał podnieconym szeptem.
:- Mała niespodzianka....-rzekł Augustus, przekręcajac w ręku Perłę, która zalśniła przez moment.

Victorowi i Howardowi wzrok jakby się oczyścil. Victor spojrzał na kuzyna, a potem na dziewczyny:- Anastazja? Vivianne? Rose....-nawet nie drgnął:- Moje ciało mnie nie słucha, jak to? Nie mogę się ruszyć....

Liliana Malfoy

Rosalie westchnęła cicho. Początkowo planowała nawet nie ruszyć niczego ze swojej porcji, jednak głośne burczenie w brzuchu jej na to nie pozwoliło. Czuła się pozbawiona sił, a przecież musiała być w jak najlepszej formie.

-Perła Was zniewala - odpowiedziała beznamiętnie, małymi kęsami jedząc swoją kolację.

Anastazja Malfoy

Anastazja wściekła na poczynania Augustusa cisnęła tacą z jedzeniem prosto w kryształową szybę

Vivianne odruchowo podbiegła zobaczyć co się dzieje, ale i tak nie wiele mogła zobaczyć
- co się dzieje ?!

- nic...taca mi się wysunęła..- odparła Anastazja nie mogąc się skupić. Chciała znów użyć lusterka, ale teraz było to zbyt ryzykowne

James Howlett

Augustus uśmiechnął się, słuchając brzeku tacy.

Victor westchnął cicho:- Perła, oczywiście....... Ojciec wspominał coś kiedyś o niej..... Ale, podobno zaginęła..... Czy ja... zrobiłem Wam krzywdę? Albo Howard?-spytał.

Howard Junior również chwilowo odzyskał mowę i rozum, ale tylko na to pozwolił Augustus, używajac Perły. Alastor poszedł natomiast po kolejny posiłek dla Anastazji. Musiała przeciez mieć siły, by się Nim zająć... w odpowiedni dla Niego sposób.

Rosalie Lestrange

Rosalie zacisnęła mocno wargi i powoli podeszła do szyby.

-Nie zrobiliście nam nic złego.. - uspokoiła go, uśmiechając się delikatnie. Najchętniej nie ruszyłaby się z miejsca, zwyczajnie wstydząc się swojego obecnego wyglądu, jednak musiała ich jakoś uspokoić, że jednak jest jeszcze w jednym kawałku.

Anastazja Malfoy

- nie możecie tak skorzystać z okacji wygryźć się w ich gardła ? - spytała Anastazja rozżalona