www.starozytnyhogwart.fora.pl

Suniva Lestrange Howlett

Lucjusz usiadł z Narcyzą na kanapie i zaczął głaskać ją po jasnych włosach - nie martw się...wróci... - pocałował ją w czoło
Narcyza oparła głowę na jego ramieniu i westchnęła głośno

Victor Howlett

Alex westchnał i oparł się o ścianę:- Heh... czemu mnie to nie dziwi....

James spojrzał na brata ze złością. Po chwili powlókł wzrokiem po zebranych i odparł:-Przepraszam.. moze źle to zrozumiałęm...

Jason Howlett

Jason spojrzał na ojca z niewysłowionym zdumieniem. Po chwili zacisnał pięść.

Suniva Lestrange Howlett

Narcyza spojrzała na niego chłodno.

Victor Howlett

James odparł:-Słuchajcie... ja.. po prostu uważam, że... no może się pkmyliłem..

Alex przerwał mu jednym słowem:-Hipokryta....

James słysząc to zwiesił głowę:-Alex.. nie pora na to....
-Faktycznie, to zbyt głęboko siedzi w twojej naturze...

Suniva Lestrange Howlett

Po chwili w komnacie pojawił się Rudolph. Prowadził Bella za rękę. Podeszli do Narcyzy
- zostanę to przeklętą śniezynką.. - syknęła przez zęby
Narcyza uradowana uwiesiła się jej na szyi, ucałowała oba policzki i spowrotem zaczęła zapalać świeczki. Lucjusz kiwnął Belli głową. Ta nie zwróciła na to uwagi tylko usiadła razem z mężem przed kominkiem.

Victor Howlett

Alex spojrzał na nich ina Jamesa:-No... panie hybrydo... odpokutuj..-syknał do brata.

Jason Howlett

James podszedł do Bellatriks i odparł:-Bella.. przepraszam.. troche inaczej ten gest odebrałęm...

Suniva Lestrange Howlett

Rudolph objął Belle i wyszeptał jej coś do ucha.

Jason Howlett

James podał dłoń Bellatriks. Chwilę czekał, lecz domyślał się,z ę to nic już nie znaczy.

Victor Howlett

Alex westchnał. Victor spojrzał na Nessi ze smutkiem.

Suniva Lestrange Howlett

- i co mam zrobić...ugryźć ją?? - spytała unosząc brew i wstając

Jason Howlett

James opuścił reke zażnowany.:-No tak... zrozumiem...-westchnał.

Suniva Lestrange Howlett

- chodź gówniarzu.. - westchnęła i wyporowadziła go z sali do ogrodu

Suniva Lestrange Howlett

----------------------------------------------------
W sali balowej stał teraz długi stół. Na nim nie było ani jedzenia ani picia. Na szczycie stołu siedziała Suniv. Przed nią leżała jakaś księga i pergaminy.
W sali znajdowało się kilka wampirów, które rozsiadły się na wygodnych pufach.
Suniva natomaist czekała na resztę.
Po chwili drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł ojciec Renesmee
- spóźniają się...to niedobry znak.. - uśmiechnął się przelotnie siadając zaraz obok niej
- spokojnie..przyjdą.. - usiadła wygodniej