www.starozytnyhogwart.fora.pl

Edward McAdams

- Co za przykład daje pani dyrektor.. - zacmokał, śmiejąc się. Wstał i zaczął krążyć po polanie. - Rhea Silvia... dostojnie, jak przystało na pupilkę pani Lestrange. - uśmiechnął się zawadiacko.

Suniva Lestrange Howlett

- pani Merson..Edwardzie.. - uśmiechnęła się czarująco

Edward McAdams

- Dziwne.. miałem wrażenie, że przedstawiałaś się Lestrange. Zresztą, nieważne. - machnął ręką. Uniósł głowę ku niebu.
- A Cassiopeia? - zaproponował. - Więcej już nie wymyślę.

Suniva Lestrange Howlett

- kolejne imię prosto z gwiazd?...w sumei czemu nie.. - uśmiechnęła się znów się zaciągajac - Lestrange to moje panieńskie nazwisko...a przedstawiam się nim dla tego bo bardziej je wole..

Edward McAdams

- Chyba że tak.. - powiedział, siadając na głazie. - Proszę bardzo.. teraz ja chętnie wysłucham Twoich propozycji.. - uśmiechnął się.

Suniva Lestrange Howlett

- nie mam żadnych.. - skończyła papierosa i wrzuciła go w przepaść. Spojrzała na niego rozbawiona i rzuciła ma paczkę papierosów - bon appétit monsieur.. - uśmiechnęła się czarująco i wbiła wzrok w niebo

Edward McAdams

Uśmiechnął się zawadiacko. Zapalił papierosa i zaciągnął się.
- Liczysz na to, że teraz zacznę rzucać błyskotliwymi propozycjami?

Suniva Lestrange Howlett

- nie...liczę na to że twój móżg przestanie być gąbką.. - odwzajemniła uśmiech i ściągnęła szal , który oprócz długiej czerwonej sukni i butów był jedynym elementem jej odzienia i zawinęła trzęsącego się szczeniaka. Przeciągnęła się. Poczym wspięła się na jendą ze skałek i rozłożyła się na niej wygodnie zamkając oczy. Zaczęła rozważać jakie imie pasuje do poszczególnego psa.

Edward McAdams

Postanowił jej nie przeszkadzać. Wziął na ręce drugą suczkę i przyjrzał jej się uważnie.
- Mirabella..? - skierował do suczki z rozbawieniem.

Suniva Lestrange Howlett

Nagle Suniv usłyszała wycie. Otworzyła jedno oko, potem drugie i podniosła się do pozycji siedzącej.

Edward McAdams

Edward położył psa na ziemi i rozejrzał się uważnie. Wsłuchiwał się w każdy szelest.

Suniva Lestrange Howlett

Suniva zeszła ze skał i rozejrzała się. Długo patrzyła się w jeden punkt. jakby z kimś rozmawiała. Po chwili spojrzała na Edwarda - wyprowadzę Cię z lasu..a potem wrócisz do zamku... - chwyciła go za ramię i szybkim krokiem ruszyła w gęstwine drzew. Szczeniaków już nie było.

Edward McAdams

Edward poszedł za nią.
- Co to było? - spytał, wiedząc, że Suniva zna odpowiedź.

Suniva Lestrange Howlett

- a jak myślisz? - syknęła mocno trzymajac go za nadgarstek - szybciej.. - poganiała go - jak powiesz że maz uciekać to spadaz jasne?

Edward McAdams

- Wilkołaki..? - rzucił. Wycie nasuwało mu na myśl tylko takie rozwiązanie. - Nie mam wyjścia. Moja pomoc będzie Ci tu raczej zbędna.