www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

________________________________________

Z racji tego, że był to ich ostatni dzień pobytu w Chinach, Bellatriks wstała z samego rana, wzięła relaksującą kąpiel, ubrała długą czerwoną suknię w greckim stylu, włosy upięła kok i wykonała pasujący do całości makijaż. Za pomocą magii zapakowała wszystkie swoje rzeczy do kufra, pochwyciła jabłko, z tacy z owocami i rozłożyła się na łóżku wygodnie. W jednej ręce trzymała jedną ze swoich książek, a w drugiej nadryziony owoc. Dodatkowo materiał jej zwiewnej sukienki, podwinął się malowniczo do góry ukazując większą część jej prawej nogi.

James Howlett

-Moge?-spytał James, opierajac sie o framugę drzwi. Uwage przykuły nogi Bellatriks, a potem spojrzał jej w oczy:- Mam nadzieje, ze nie przeszkadzam...

Bellatriks Lestrange

Bellatriks uniosła na niego wzrok znad książki i uśmiechnęła się nikle
- niespecjalnie...- odparła wracając do lektury

James Howlett

James podszedł i usiadł obok niej:- Wracamy dzisiaj..... Wiesz..... Myslę, ze trochę szybko wyciagasz wnioski...-powiedział z usmiechem.

Bellatriks Lestrange

- a pro po ? - spytała unosząc brew i tym samym odkładając na moment książkę

James Howlett

-Mnie i moich podejrzeń...-powiedział spoglądajac na Nia:- wiem, ze jesteś w trudnej sytuacji i nie zamierzam pozwolic Ci odejśc.... Ale to, ze się zdenerwuje, nie znaczy, ze od razu dlatego, ze Ci nie ufam.... Oczywiscie jesteś bardzo cwana i sprytna, wiec wiesz.... Czasem wypada byc ostroznym... Ale tak sie składa, ze mam do Ciebie zaufanie.... Moze nie wszystko, ale zazwyczaj, gdy cos robisz, to masz wazny powód....-wyjawił, usmiechajac sie przelotnie.

Bellatriks Lestrange

- no powiedzmy, że nie jestem zachwycona Twoją reakcją na słowa Vivianne..ale to ona ponosi winę za tą sytuację..i poniesie konsekwencje..James..- westchnęła widząc jego spojrzenie - nie mogę faworyzować jednego dziecka..a Vivianne było wszystko wolno od samego początku..musi się zacząć uczyć, że każde działania mają swoje konsekwencje..

James Howlett

James westchnał:- Wiem..... Próbowalem z Nia rozmawiac, ale chyba nie ejstem za dobrym ojcem....-powiedział spogladajac przed siebie:- Wiem, ze nie ejsteś zachwycona... Ale nie jestem Twoim wrogiem, Bella.... I ufam Ci. Cokolwiek możesz sobie tam w tej zwariowanej głowie o mnie pomyslec....-powiedział obejmując Ja ramieniem.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks odsunęła się jednak
- zapamiętam..- odparła powoli - tak jak mówiłam, pojadę od razu do Narcyzy i przez jakiś czas tam pomieszkam...oczywiście Vivianne możesz odwiedzać kiedy tylko chcesz...jak zacznie się Howagwart..ona pojedzie tam, a ja..rozpocznę walkę z Rudolphem..to może trochę potrwać..- westchnęła

James Howlett

-Bylebys byla wolna.... Jesli jestes szczesliwa, majac swoja wolnośc z powrotem...-powiedział. Cien padł na Jego twarz, gdy to mówił, ale odwrocił głowę:- Szybko sie spakowałas...-zmienił temat.

Bellatriks Lestrange

- tak...lubię mieć wszystko gotowe..jak gdzieś jadę nie lubię się śpieszyć..wtedy istnieje większę prawdopodobieństwo, że czegoś zapomnę...a ja jestem bardzo przywiązana do swoich rzeczy..- odparła kładąc niby przypadkiem nogę na jego kolanie

James Howlett

-Nie lubisz sie spieszyć?-spytał, czując dotyk na swojej nodze i rozgladajac sie, po czym znów zauwazył, ze patrzy wprost na Nia:- Trochę do Ciebie niepodobne..... Masz dosyć wybuchową osobowośc....-uśmiechnął się czarująco.

Bellatriks Lestrange

- cóż..dwoistość natury..- mruknęła rozbawiona jego stwierdzeniem - a jak u Belli ?..nadal trzyma się swoich niewieścich przekonań ? - odparła z finezyjnym uśmiechem na ustach - podziwiam Williama za cierpliwość..

James Howlett

-wyglada na to, że tak.... ale zrozum Ja... Ma swoje zasady, których chce przestrzegać...-stwierdzil James smiejąc sie:- To dobra dziewczyna.. I Ty masz do niej trochę słabośc...-przyznał, spoglądajac na Bellatriks:- Spokojnie, nikomu nie powiem, ze jestes bardziej ludzka i urocza... -puścił do niej oczko.

Bellatriks Lestrange

- James..to nie jest zabawne..- odparła teatralnie - tyle lat pracowałam na moją opinię zabójczej, ześwirowanej jędzy, więc nie możnesz mi teraz jej popsuć..- uśmiechnęła się zniewalająco - cóż..nie jestem w stanie jej zrozumieć do końca aczykolwiek jej wybór..tylko się dziwie...William nie jest raczej typem..w każdym razie z tego co obserwowałam zanim zaczął być z Bellą..prowadził dość bogaty towarzysko żywot..- westchnęła rozbawiona - a pro po dzieci..ja tylko czekam aż Valerian mi do domu harem sprowadzi..- odparła nagle - czy nie uważasz, że Rose....nie dokońca wie w co się pakuje ?