www.starozytnyhogwart.fora.pl

- Nie... Ty jesteś Victor Howlett.. -poprawiła go. - Ja posiadam nazwisko tylko dla zasady... Nie moge sie wyróżniać jeśli juz przebywam wśród ludzi.. Zazwyczaj to mnie nie widzicie...

Zaśmiała się. - Po prostu Jessica...

- Co robie..? W pewnym sensie pilnuje ludzi... Można to tak nazwać...

- Czego szkoda? - uśmiechnęła się. - Aż tak bardzo Cię ciekawi co dzisiaj na śniadanie zjadła jedenastoletnia dziewczyna ?

- Pewności nie mam... Ale wolałabym też o tym nie mówić bo to dotyczy innych ludzi... A mnie obowiązuje też w pewnym sensie dyskrecja.. Rozumiesz?

- Ale nie sądzę, żeby interesowały Cię przygody innych , obcych Ci ludzi... Bo ich przygody są moimi... To taka plątanina.. I tak nie zrozumiesz...

- Czekasz na nią jak każdy... U mnie non stop się coś dzieje... Za dużo, żeby opowiadać...

Usiadła obok niego.- Wydarzyło się u Ciebie ostatnio coś ciekawego?

- Jessica Morrison... - odpowiedziała. - Przeszkadzam Ci w czymś?

- No cóż... Rozumiem... - oparła się o ścianę. - Ty jesteś Vicotr, prawda? Tyle czasu już minęło odkąd przybyłeś go Hogwartu... A wydaje mi się jakby to było wczoraj..

- Woo... Ciekawe...- zaśmiała się. - Czym?

- Przyglądałeś mi się w Gospodzie. - poinformowała go odwracając się do niego przodem. - Przyszłam dowiedzieć sie dlaczego.. - usmiechnela sie.

Weszła tam również Jessica. Uśmiechnęła sie do chlopaka i podeszła do okna wyglądając przez nie.

Wylała reszte wody na blat. Zaczęła waptrywać się w nią jakby coś tam widziala. Po paru sekundach woda wyparowała, a Jessica podziękowała i wstała. Podeszła w miejsce niedaleko stolika przy którym si ...

Rozejrzała się. Czuła na sobie spojrzenie i doskonale wiedziała do kogo należy. Zamówiła sobie szklankę zwykłej wody i odziwo nie wypiła jej. Zanurzyła w szklance rękę po czym wytarła ją o czarną suki ...