www.starozytnyhogwart.fora.pl

Scarlett Howlett

- świetnie..jak sobie chcesz..ale wiedz że długo Ci tego nie wybaczę..jak widaż życie mało Cię nauczyło..w takim razie Cygnusowi też zrób..ale taką wyjebaną w kosmos co ?..skoro będą jakieś zabezpieczające zaklęcia..co może mu się stać..- Scarlett nachyliła się nad Jasonem - trzymam Cię za słowo Jason..że naszemu synowi nic się nie stanie..

Jason Howlett

Jason spojrzał na nia i odmruknał:- Więc zabieram sie do roboty...-i wstał.

Scarlett Howlett

Scarlett rzuciła w Jasona poduszką i spojrzała na niego ostrzegawczo - spróbuj to zrobić a wyjeżdżam i zabieram dzieci..nie będę żyła z tak nieodpowiedzialnym człowiekiem..różdżka to nie zabawka !

Jason Howlett

-Wytwarzam je, jestem teog świadom...-odparł Jason. Podszedł do zony i spojrzał na nią:- Szkdoa, zę nie wierzysz w moje możliwości.... zrobię dla Vivianne różdzke o małej mocy i zabezpieczona klatwami..... nie taką rpawdziwa.... bardziej zabawke.... prawdziwa dostanie w wieku 11 lat.... sa jakieś przepisy, wiesz? Ollivander mnie teog nauczył...

Scarlett Howlett

- wiesz co..jeszcze lepiej..Bellatriks Cię wyśmieje jak dasz Vivianne różdżkę zabawkę..na prawde myślisz że o to jej chodzi ?..- pokręciła głową - rób co chcesz...naraź się na kpiny, miej małą na sumieniu..albo oprztymnij..- syknęła mijając go i znów idąc na górę

Jason Howlett

-Oprzytomnieje, gdy zarzucisz rperażenie,z ę osoba, która zabiła Twoich rodziców ma córkę z potencjałem!

Scarlett Howlett

Scarlett odwróciła się do niego. Spojrzała mu w oczy z bólem i bez słowa udała się na górę.

Jason Howlett

Jason spojrzał na żonę i wiedział, ze rpzesadził. Usiadł na kanapie i uderzył się pięścia po głowie:- Idiota....

Scarlett Howlett

_________________________

Ranem cała rodzina zgromadziła się na śniadaniu. Dzieci latały jeszcze w szlafrokach. Scarlett sama zawsze na śniadaniu była ubrana. U Malfoy'ów śniadanie w piżamie nie wchodziło w grę. Ponieważ to był pierwszy dzień wakacji postanowiła nie strofować ich zachowania. Upiła herbaty i spojrzała na swojego najstarszego syna, który skończył pierwszy rok nauki w Hogwartcie z dobrymi wynikami. Posłała mu lekki uśmiech i przeniosła wzrok na Elizabeth która w ogóle nie przejęła się tym że dostała różdżkę i że wybiera się we wrześniu do szkoły. Jedząc tosta czytała książkę którą dostała od Narcyzy. Tyberius który do Hogwartu pójdzie za 3 lata grzecznie jadł śniadanie. To był synek mamusi. jej oczko w głowie. I najmłodszy 3 letni Cygnus zamiast jeść bawił się z psami.

- jakby to ciotki zobaczyły to spaliły by mnie na stosie..- westchnęła rozbawiona i wróciła do jedzenia

Jason Howlett

Po chwili zszedł Jason. Usmiechnał się widzac dzieci i synków poczochrał po włosach a córke ucałował w czoło:- Dzień Dobry, dzieciaczki!-przywitał ich po czym podszedł do Scarlett i ucałował ja w policzek:- Dzień Dobry Kochanie...-powiedział, po czym ruszył nalać sobie kawy.

Scarlett Howlett

Scarlett nic nie odpowiedziała i zajęła się swoim talerzem

- co robimy ? - spytał Howard po chwili - no wakacje się zaczęły, wyjedziemy gdzieś ? - dodał widząc pytające spojrzenie Scarlett

- wiesz Howardzie jeszcze o tym nie myśleliśmy..

Kiedy Elizabeth usłyszała słowo "wyjazd" wychyliła się zza książki.

Jason Howlett

Jason spojrzał na dzieci i westchnał:- Słuchajcie... zastanowimy się nad tym..... ale to nie jest zły pomysł.... jakbędziecie rgzeczne i nie narobicie mamusi kłopotów, za dwa tygodnie mozemy gdzies pojechać.. co Wy na t?-spytał z usmeichem, po czym dopił kawe i ruszył po gazetę. Minał Scarlett bez słowa.

Scarlett Howlett

Elizabeth uśmiechnęła się do mamy uroczo. Tyberius zrobił słodkie oczka i chcąc nie chcąc kobieta musiała się zgodzić

- ja też bardzo chętnie pojadę..jak tata za to zapłaci..- odpowiedziała z przelotnym uśmiechem - no Jason...to gdzie nas zabierasz? - spytała smarując sobie tosta masłem

Howard zaśmiał się cicho i sięgnął po szklankę z sokiem.

Jason Howlett

Jason stanał w drzwiach i odparł:- na Dominikane......

Scarlett Howlett

- tak już chcę to widzieć jak wyjeżdżamy tam a później opłacamy rachunki za dom...kupujemy dzieciom nowe ubrania i tak dalej..nie stać nas na podróż na Dominikanę..na życie na wysokim poziomie owszem..ale jeśli dojdą do tego wyjazdy..a na studia dzieci też trzeba odkładać..ja nie będę wiecznie prosiła ciotek o pieniądze..- odłożyła filiżankę z trzaskiem

- mamo nie denerwuj się..możemy się wybrać na przykład na biwak..- zaproponował Howard - mamy tutaj las i to spory..rozbijemy obóz gdzieś w środku lasu..

- tak i będziemy żyć w lesie jak na wilki przystało..nie dziękuje..- odmruknęła Elizabeth

- no jasne..ty to byś tylko zakładała te napuszone sukienki, i układała włosy..ten taniec całkiem przeżarł Ci mózg..

- spokój już...- Scarlett spojrzała na nich groźnie