www.starozytnyhogwart.fora.pl

Jason Howlett

Jason odparł:- Spokojnie.....Wierzba, bo jest giętka, więc łatwo tej różdzki nie złamiesz.... włos jednorożca, bo bardziej dopasowuje się do kobiecej reki.... a 11 cali akurat na tyle długa, byś nie wydłubała sobie oczka...-pogłaskał ja po główce. Potem podszedł do Tyberiusa i wyciągnął swoją różdżkę. Kolejka Tyberiusa uniosła się w powietrze i najpierw tory a potem sama kolejka poszybowały po schodach na górę. Jason mruknał do syna:- Zaraz zawieszę Ci ją na suficie..... tylko daj mi uspokoic brata, dobrze?-po czym pogłaskał Cygnusa uspokajająco po główce.

Scarlett Howlett

- uważasz że jestem aż taka gapą?..potrafię wykonać piruet..- oznajmiła z dumą

- to zadziwiające skoro ciągle potykasz się o swoje nogi..- mruknął Howard

- wcale nie..przyjdź kiedyś na mój trening to zobaczysz..- skrzyżowała ramiona

Tyberius spojrzał na kolejkę urzeczony, a Cygnus uspokoił się.

Jason Howlett

Jason rząsmiał się:- Dosyć, dosyć, dzieci! macie prezenty, kończymy kolację, a teraz....spać...-zakomenderował.

Scarlett Howlett

_________________________

Scarlett siedziała późnym wieczorem tak jak zazwyczaj sama w salonie.
Najmłodsze dzieci spały, dwójka starszych pewnie jeszcze buszowała w swoich pokojach.

Kobieta siedziała na kanapie przed rozpalonym kominkiem. Przed nią stała opróżniona butelka wina, w ręce trzymała kieliszek w którym znajdowała się końcówka alkoholu.

Przy kominku leżały dwa dorosłe już psy obgryzające kości, które dostały w nagrodę.

Policzki Scarlett pokryty były rumieńcami, z powodu dość dużej ilości wypitego wina.

Jason Howlett

Jason wrócił i zastając tak żone podszedl do niej:- Scarlett..... chyba za duzo wypiłas...-mruknał siadajac obok i ujmując jej dłoń.

Scarlett Howlett

- nie mam nic innego do roboty..jakbyś nie zauważył..- wyszeptała nie patrząc na niego i dopijając resztę wina

Jason Howlett

Jason podszedł do niej i ostrożnie wyjał jej kieliszek z reki:- Scarlett... wiem, ze to cięzkie i nie mam pojecia, jaksie czujesz..... ale chce pomóc...kochanie....

Scarlett Howlett

- nagle..chcesz pomóc..jestem w szoku..po raz pierwszy zwracasz na mnie uwagę do momentu jak się tutaj wprowadziliśmy, no i nie licząc momentu kiedy począłeś Cygnusa..- spojrzała mu w oczy z drwiącym uśmiechem - tak to w ogóle nie mogłam liczyć na Ciebie

Jason Howlett

-Wiem i to mój błąd...-odparł Jason:- Ale jestem teraz i nawet, jesli nie zmienie tego, co było możemy popracowac nad tym teraz i w rpzyszłości...posłuchaj mnie...-spojrzał na nia z troską:- Zawsze Cię zauważałem... wciągnałem sie w prace, dla was.... bym nie musiał korzystac z rodzinnych pieniędzy... teraz mogę to pogodzic... Scarlett...-przysunał się bliżej niej:- Ale potrzebuję Cie, rozumiesz?

Scarlett Howlett

- jak ja Ciebie potrzebowałam, nigdzie Cie nie było..- odsunęła się od niego i wstała, potykając się ruszyła w stronę schodów

Jason Howlett

Jason pojawił się przed nią i złapał ją:- Ale jestem...kochanie... i pomogę Ci jak tylko potrafie.....-wział ją na ręce:- Na poczatek idziemy... musisz odpocząć....

Scarlett Howlett

- postaw mnie..nigdzie z Tobą nie idę..- syknęła usiłując wyswobodzić się z jego ramion

Jason Howlett

Jason westchnał i spojrzał na nią:- Musisz odpoczaac...za duzo wypiłas.... posłuchaj mnie, prosze...-opuścił ja na ziemię.

Scarlett Howlett

- nie mam zamiaru Ciebie słuchać..Narcyza miała rację..zrobiłeś ze mnie kurę domową! - wrzasnęła

Po chwili zza futryny wychyliła się głowa Howarda
- co się dzieje? - spytał widząc jak matka klęczy na podłodze i szlocha

Jason Howlett

Jason klęknał przy Scarlett:- Nie chciałem, byś była kurą domowa...-szepnał:- Howard...idx do pokoju...prosze..-poprosił syna:- Zajmę się tym...-zwrócił się do Scarlett:- Kura domową? Ty?? Nigdy tego nie chciałem..... przeprosiłem Cie, już się to więcej nie powtórzy.... zależy mi na Tobie, i chcę pomóc... więc mi na to pozwól....