www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- James...dychasz na mnie..- odparła Bellatriks przymrużając groźnie oczy

James Howlett

-No przepraszam.....-powiedzial z usmiechem Howlett. Przytulil Ja odrobine mocniej do siebie, "przypadkiem" ocierajac sie o Nia znowu. Objal Ja reka w talii, sunac po biodrach palcami i poczul przyjemna won jej perfum, gdy cofnal nieco glowe. Znow sie poruszyl, subtelnie przylegajac do niej.

Bellatriks Lestrange

- James..na Slytherina !..- warknęła podnosząc się - szoruj na fotel..! - dodała wskazując rzeczony mebel

James Howlett

James podniosl sie i spojrzal na Nia zdziwiony, a potem powiedzial krotko:- W porzadku.
Wstal, i zszedlszy z lozka wskoczyl na fotel, na ktorym ulozyl sie i przymknal oczy.

Bellatriks Lestrange

Po chwili znowu rozległo się pukanie
- proszę..- westchnęła Bellatriks, która zdążyła się już ułożyć na nowo.

Drzwi do komnaty otworzyły się i weszła Vivianne zawinięta w koc. Bez słowa przeszła przez pokój, wgramoliła się na łóżko i wsunęła się pod kołdrę, zabierając przy okazji Bellatriks połowę pościeli.

Lestrange wpatrywała się przez chwilę w córkę, przeniosła na chwilę wzrok na męża, po czym znów przyjrzała się Vivianne. Przymknęła oczy próbując się opanować i pomasowała sobie skronie

- Vivianne...- szepnęła mimochodem

- tak ? - spytała układając się wygodnie

- przypomnij mi dziecko ile Ty masz lat..- westchnęła wpatrując się w kominek

- trzynaście..- odparła nastolatka wpatrując się w rodzicielkę

- właśnie..trzynaśncie..trzynaśnie..nie trzy..co Ty do cho..- nie dokończyła jednak widząc minę Jamesa - co..robisz w moim łóżku ..? - syknęła kobieta wpatrując się już w córkę

James Howlett

James zerknal na corke:- Cos sie stalo, Vivianne? Mamusia, jak widzisz, lubi spac sama....- zazartowal. Jednak obrocil sie na fotelu przodem do corki:- Wszystko ok?

Bellatriks Lestrange

- nie nic..- odparła Vivianne podnosząc się - nie będę spała w swoim pokoju..

- dlaczego..- spytała Lestrange wpatrując się w nią uważnie

- boje się...- odparła Vivianne patrząc w podłogę

- czego...? - kontynuowała Bellatriks

- to wszystko przez Scorpiusa, Nate'a i Tyberiusa..wpuścili do mojej komnaty pająki..odegrali się za to co zrobiłam im w Howartcie..

- a co zrobiłaś im w Hogwratcie? - spytała Bellatriks. Kąciki jej ust drgnęły lekko zauważalnie

- wystarczająco by dostali szlaban co sobotę..przez cały miesiąc u wujka Alexa..- odparła rozbawiona - on jest gorszy niż Filch..- dodała przenosząc wzrok na Jamesa

James Howlett

James rozesmiał się:- Wujek alex jest surowy, owszem... Ale On nigdy nie faworyzował ucnziów.... Poza tym chce, byscie byli silni i nie tracili zimnej krwi...-złożył dłoń w okrag i przytknał do drugiego oka i cahrknał:"Stała czujność!".

Przyjrzał się córce, a potem żonie. Na usta Howletta wpłynął usmiech zadowolenia. i może lekkiej nostalgii:- Twój wujek trenował Victora i Tsu, a także Eve..... Żadne z nich nie jest kiepskie w zaklęciach. A nigdy nie był dla Nich łaskawy..... I rozmawiałem z Nim. Wiem, ze Alex chce, byś dała sobie radę jak najlepiej. Co do Scorpiusa i nate'a... Mysle, ze ma na Nich oko cały czas.... dlatego zrobili dowcip z pajakami tu, nie w szkole...
- Czyli chcesz spac z mama, bo boisz sie pajakow?- wyjasnil.:- Vivianne..... Przeciez jestes twardssza niz to....- usiadl na lozku.

Bellatriks Lestrange

- nie lubię sposobu w jaki się poruszają..po za tym nie bardzo mam ochotę by chodziły po mnie jak będę spała...czy zdajecie sobie sprawę, że człowiek w ciągu całego swojego życia..połyka..

- wystarczy Vivianne..zrozumiałam przekaz..- odparła Bellatriks rozbawiona po czym przeniosła wzrok na Jamesa - do dzieła Panie Howlett..

James Howlett

James zerknal na Bellatriks:- Do jakiego dziela?- spytal zdziwiony:- Teraz mam robic za eksterminatora? No ladnie........
Wstal i ubral buty. Cala sytuacja zaczynala go juz irytowac. Okolicznosci takie, ze Bellatriks go potrzebuje naprawde w znikomych przypadkach. Mogl jedynie przysluzyc sie corce. Odetchnal i wyciagnal rozdzke:- No dobra..... W do zobaczenia za chwile.... O ile nie bedziecie juz spac....- podszedl do corki, ktora ucalowal po ojcowsku w czolo. Nastepnie podszedl do Bellatriks. Pocalowal Ja krotko w policzek i ruszyl w kierunku drzwi, podwijajac rekawy.

Bellatriks Lestrange

- tylko uważaj by coś Cię nie zakokonowało..- odparła kobieta nalewając sobie wina - jak nie wrócisz za 15 minut to przyślę kogoś na pomoc..- obiecała rozbawiona

James Howlett

James nie odpowiedzial tylko otworzyl drzwi i mruczac pod nosem wyszedl na korytarz, kierujac sie w kierunku komnaty Vivianne.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks zamknęła za nim drzwi po czym usiadła w fotelu. Vivianne musiałabyć zmęczona dzisiejszymi uroczystościami bo po kilku minutach najnormalniej w świecie zasnęła.

Lestrange westchnęła i zawiązała szczelniej szlafrok po czym otuliła się dodatkowo szalem. Przeszła przez komnatę i uchyliła okno chcąc zapalić

Rudolph Lestrange

Drzwi uchyliły się po cichu. Rudoplh od dobrej godziny spacerował po dworze. Bycie nieśmiertelnym miało wiele wad, w tym niemożność spania. Zazwyczaj miał co robić, dzisiaj jednak doskwierała mu nuda.

-Dobry wieczór ukochana, jeszcze, żono - powiedział cicho, zerkając na Bellatriks, stojącą w oknie.

Bellatriks Lestrange

- jeszcze..- odparła ze zniewalającym uśmiechem - czego chcesz? - spytała mało uprzejmie po czym przeniosła wzrok na Vivianne - obódź ją, a Ci te Twoje kły powyrywam..- syknęła ostrzegawczo