www.starozytnyhogwart.fora.pl

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- dziękuje..- odparła krótko wygładzając materiał swojej sukienki - idzie Ci co raz lepiej..myślę, że Twój plan się sprawdzi..- dodała z uęmiechem - tak właściwie to co chciałeś od Alistera? - spytała nagle

James Howlett

Laxus machnal reka-: Intryguje mnie ten chlopak.... ma zaciecie i potencjal wiekszy niz iluzje... pod wlasciwa opieka.... moglby wiele umiec. Widzialem Jego wzrok gdy mnie odkryli....- podszedl do lozka-: Bezsilność... I rozpacz. Wiem jak to jest nie moc uratowac ukochanej osoby. A On czul, ze nic sie nie przyda...

Lucjusz i Narcyza Malfoy

- Ty już się lepiej zajmij Jamesem..- wtrąciła - chcesz iść na spacer? - spytała po chwili mimowolnie. - nie..to nie jest randka..- dodała rozbawiona widząc jego uśmiech

James Howlett

Laxus zrobil smutne oczy co bylo komiczne biorac pod uwage Jego powazne rysy twarzy a oczy spaniela w tym momencie. Po chwili jednak sie zgodził-: Ok. Czemu nie? Dawno nie bylem na zewnatrz....

James Howlett

---------------------------------------------------------------
Nadszedł dzień, gdy Laxus obudził się w pełni sił. Mężczyzna zjadł śniadanie, a potem zrobił kilka ćwiczeń dla sprawdzenia swoich możliwości. W końcu siła i wszystkie atuty wróciły w 100%. Czuł się niesamowicie. Dla pewności Jego oczy błysnęły fioletem. Zero zawrotów głowy.

Podniósł się i zaczał ścielić sobie łóżko. Jego rzeczy, kupione przez służących i przyniesione do Malfoy Manor czekały w walizce. Różdzka oraz szata i pierścień z herbem Wendigo wkładał właśnie na palec. W pewnej chwili obrócił się, słysząc chrzęst zamka.

Bellatriks Lestrange

Do komnaty weszła Bellatriks, za nią Andromeda i na końcu Lucjusz z Narcyzą
- jeszcze tak profilaktycznie..- Tonks podeszła do niego z napełnioną do połowy szklanką po czym spojrzała w papiery gdy ją odebrał - wszystko wygląda dobrze..a nawet bardzo dobrze

- dostałam przed chwilą wiadomość od Gabriela..James przemierzył całą Norwegię..- wtrąciła Bellatriks - nie wiedzieć czemu dotarł do Szwecji i jako swoje..hmm..gniazdo..upodobał sobie swój zamek..Gabrielowi udało się znaleźć nic porozumienia z Jamesem..ale tylko w wilczej postaci..dlatego musisz się śpieszyć..- dodała - Narcyza przygotowała kilka eliksirów, które mogą się przydać..

W tym samym momencie Pani Malfoy podeszła do LAxusa i wręczyła mu szkatułę z kilkanastoma fiolkami i buteleczkami
- tylko ostrożnie..siedziałam nad nimi przez wiele nocy i nie chciałabym by, kóryś nieopatrznie wypadł Ci z rąk..- dodała złośliwie. Ich stosunki jednak poprawiły się. Spędzali ze sobą dużo czasu i kobieta zdążyła już poznać nieco gościa.

James Howlett

Laxus słysząc słowa Bellatriks wydawał się coś kalkulować:- Aha.... Jeśli jest w Dreyar, to dobrze... To mój teren, znam tam każdy kąt. Będa na mnie czekać..... Trzeba będzie wepchnąć się Mu do głowy i jednoczesnie pwostrzymywać Jego furię.... To chyba najtrudniejsze.

Złapał fiolki i usmiechnął się do Narcyzy oraz Andromedy:- Dziękuję za fachową opiekę i miłe towarzystwo...-skłonił lekko głowę z kurtuazją po czym spakowął fiolki do przybocznej torby. Po chwili wypił to, co podała Mu Andromeda i podszedł do Narcyzy- Jeszcze jedna rzecz.... Profilaktycznie...
Jedną reką złapał Ja w talii po czym podniósł Ją do góry wysoko. Po chwili opuścił Ja na ziemię z uśmiechem:- No. Teraz już wiem, ze wróciły mi wszystkie siły...
Spakowawszy wszystkie rzeczy, spojrzał po wszystkich, ubierając szatę:- No.... To do dzieła...-puścił Im oczko.

Bellatriks Lestrange

Lucjusz widząc zachowanie Laxusa spojrzał na niego w niemym zdziwieniu, a gdy podeszła do niego lekko zakłopotana Narcyza uniósł brew i spojrzał na nią wyczekująco
- później Ci wytłuamaczę..- mruknęła pod nosem kobieta

- uważaj..- odparła na odchodne Bellatriks

James Howlett

Laxus wyszczerzyl sie-: Bez obaw. Nie jest moim ojcem.... wroci do domu lepiej niz nowy. No... moze miec problemy z emocjami... wiecie jak to bywa z wilkami, prawda?- spytal. Widzac spojrzenie Lucjusza zasmial sie. Potem zlapal rozdzke i torbę. Po chwili juz go nie bylo.

Victor Howlett

-----------------------------------------------------------------------------
Po ognisku w jednej z komnat gościnnych, Victor miał swoje rzeczy wraz z Anną. Przenieśli się tam chcac pozbyć się ubrań ale i mając juz pewien plan na spędzenie nocy. Victor wszedł przepuszczając Annę w drzwiach, lekko podchmielony od mocnych trunków. Nie omieszkał przy tym przejechac dłonią po jej talii i pośladkach. W dobrym nastroju podszedł do żony i przyciągnął ją do siebie:- Kochanie... wiesz.... teraz mamy w końcu dośc czasu dla siebie....-mruknał jej do ucha.

Anna Valerius Howlett

- doprawdy ?..skarbie obawiam się, że wypiłeś na tyle dużo, że możesz mieć problem by sprostać zadaniu..- odparła rozbawiona i będąc wciąż w jego objęciach odwróciła się do niego tyłem i nachyliła żeby ściągnąć buty

Victor Howlett

Victor w momencie wyczuł jak kobita mimowolnie ociera się o niego. Krew dosyć szybko odpłynęła mu z głowy by zasiliśc podniecenie i ochotę na swoją ukochaną wampirzycę. Victor chrzaknął czując ją i sam otarł się tak, że poczuła go między swoimi udami.:- Mówiłaś coś o sprostaniu zadania?-spytał rozbawiony.

Anna Valerius Howlett

Kobieta uśmiechnęła się i znów odwróciła do męża. Była jakieś pół głowy niższa od niego
- hmm...i co zrobimy z tym faktem ? - spytała unosząc brew. Przejechała dłonią po jego torsie i brzuchu. jej dłoń wślizgnęła się pod jego spodnie i zacisnęła na jego nabrzmiałej męskości - jakieś propozycje ? - spytała przechylając figlarnie głowę

Victor Howlett

-Może takie, że dzisiaj nie zamierzamy się oszczędzać... zawsze zmieniamy pozycję, nigdy nie umiemy ustać na jednej...-powiedział, gdy jego palce zsunęły się po pośladkach i podwijając delikatnie materiał wślizgneły się między jej uda i przesunęły po kobiecości.:- WIęc myślę, ze wezmę Cię tu i teraz....-powiedział ochoczo.

Anna Valerius Howlett

Anna roześmiała się. Popchnęła męża na łóżko. W oka mgnieniu znalazła się nad nim i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Nie bawiąc się w zbędne uprzejmości rozerwała mu koszulę i zaczęła obsypywać pocałunkami jego tors. Paznokciami wodziła po jego wyrzeźbionych mięśniach, a pocałunkami zaczęła schodzić na brzuch nie przerywając kontaktu wzrokowego. Pozbawiła go paska, spodni i bokserek. Zanim zdążył powiedzieć cokolwiek jego męskość znalazła się w jej chłodnych ustach.