www.starozytnyhogwart.fora.pl

Valerian Lestrange

- ja niczego nie tracę..- uniósł na nią wzrok - chociaż jeśli o te sprawy chodzi przyznam, że masz potencjał..nie jest to powyżej oczekiwań..ale przecież ćwiczenia czynią mistrza..próbuj dalej..- dodał zamykając książkę energicznie - więcej koronek, odkrytej szyi i kocich ruchów to może niebawem się skuszę..- odparł rozbawiony jej miną po czym ruszył do wyjścia

Rosalie Lestrange

-Sam powiedziałeś, że Twoim towarzyszkom brakuje tego ognia - wzruszyła ramionami. - Więcej koronek? W tym wypadku chyba już więcej nie dam rady użyć. - spojrzała znacząco na swoją suknię, która w dziewięćdziesięciu procentach składała się z koronki.

Valerian Lestrange

- mówię tylko, że możesz ubierać się tak częściej..- odparł zatrzymując się w pół drogi i odwrócił się do niej - nie tylko na..święta..

Rosalie Lestrange

-Twoja siostra nie przepada za uczennicami nie przestrzegającymi obowiązującego stroju - uniosła lekko brew, drażniąc się z nim dalej.

Valerian Lestrange

- jakoś wytrzymam te pół roku..- westchnął przeciągle - wracamy na dół?

Rosalie Lestrange

-A jesteś w stanie zaproponować coś innego? - przekrzywiła lekko głowę i spojrzała na niego pytająco i z nutą rozczarowania.

Valerian Lestrange

- byłbym...ale nie jest to bynajmniej poprawne politycznie..- westchnął rozbawiony, uważnie się jej przyglądając

Rosalie Lestrange

-Są święta. Chociaż przez jeden dzień przestań przejmować się polityką - zrobiła kilka kroków w jego stronę, nie omieszkując kusząco zakręcić biodrami.

Valerian Lestrange

- Rose...polityka to całe moje życie..- odparł z lekkim uśmiechem - kręcenie bioderkami w niczym Ci nie pomoże..chociaż masz rację..macie te swoje świta..mógłbym być odrobinę milszy..- odparł z teatralnym zastanowieniem - no dobrze Rose...- westchnął rozkładając ręce z perfidnym uśmiechem - chodź do wujcia..

Rosalie Lestrange

Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. - Proszę Cię Valerianie, przecież widziałam to Twoje spojrzenie - podeszła do niego i objęła go rękoma w pasie.

Valerian Lestrange

- zrobimy tak..- westchnął podrzucając ją delikatnie do góry tak by mogła objąć go nogami wpasie - wujcio położy do łóżeczka, da mleczka, przeczyta bajeczke, a później pójdzie pograć z Twoim nowym tatusiem w pokera..co Ty na to szkrabie ? - spytał trzymając ją jak dziecko i wpatrując się w jej oczy rozbawiony

Rosalie Lestrange

-Zgadzam się, ale pod warunkiem, że dostanę buziaka na dobranoc - powiedziała z uporem, przywołując na twarz najbardziej dziecięcego dąsa, jakiego potrafiła zrobić. Ramiona zarzuciła mu na szyję i spojrzała na niego z oczekiwaniem.

Valerian Lestrange

- oczywiście..- zgodził się rozbawiony. Jak tylko znalazł się nad łóżkiem zsunął z siebie bez pardonu prosto na pościel Rosalie po czym obserwował jej wojowniczą, niezadowoloną minę - powinnaś już wiedzieć, że lubię miotać kobietami..- odparł beztrosko

Rosalie Lestrange

-To nie z tego powodu się złoszczę. Nie lubię, kiedy się ode mnie odsuwasz - spojrzała na niego spod półprzymkniętych powiek - No dalej, Valerianie, nie zostawiaj swojego szkraba..

Valerian Lestrange

- póki co nie mam swojego szkraba i raczej nie prędko do tego dojdzie..- odparł siadając na brzegu łóżka i opierając się plecami o kolumnę łóżka tak by widzieć Rose