www.starozytnyhogwart.fora.pl

Alex Howlett

Valerian pocałował ją w policzek i lekko w usta. Potem odsunał się:- bella...

Bellatriks Lestrange

Bellatriks uśmiechnęła się lekko - wiesz..nie przypuszczałam że zrobisz chociaż tyle..- westchnęła - a teraz wracaj do swojej Charlott..- mruknęła chcąc zejść do ogrodu. Kiedy udało jej się zejść usiadła na trawie i przyglądała się kroplom deszczu które obmywały jej ręce

Alex Howlett

Valerian odparł:- Wiesz...-spojrzał na nią:- Nie powinnaś chodzić sama.....-po czym wrócił do posiadłości. Minął w drzwiach Jamesa, który ruszył na taras. Spojrzał z tarasu na Bellatriks:- Zapomnialem, ze tak lubisz deszcz...-powiedział cichop do siebie.

Bellatriks Lestrange

Bellatriks podniosła się i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Po jakiś 15 minutach przejechała przez ogród konno i ruszyła w stronę lasu. Powoli zaczynała rozpętywać się burza.

Alex Howlett

James westchnał i zeskoczył do ogrodu:- Bella!-krzyknał, ale mogła go nie słyszeć. Grzmot zagłuszył jego krzyk. Mężczyzna warknał i ruszył biegiem w kierunku lasu.

Bellatriks Lestrange

Bella cwałowała przez las do momentu gdy piorun nie zwalił konaru na drogę co przestraszyło konia i wierzchowiec stanął dęba. Bellatriks osłabiona alkoholem ledwo utrzymała się w siodle. Kiedy uspokoiła konia zsiadła z niego i usiadła na obalonym pniu

Alex Howlett

Po chwili cichy pomruk zdradził obecnośc dużego zwierzęcia. Był to wilk. W miare, jak podchodził, przemieniał się z powrotem w Jamesa, który ociekajac wodą podszedł do Bellatriks:- Bella...-spojrzał na nią:- Co się dzieje?

Bellatriks Lestrange

- coś złego..muszę wyjechać..oni wszyscy i Ty..- ukryła twarz w dłoniach

Alex Howlett

-Bella...-podszedł do niej i okrył ją swoim płaszczem. Schylił się przed nią:- Nikt nie musi wyjechać......-pogłaskał ja po głowie.

Bellatriks Lestrange

- ja muszę..mam już dosyć...czuje się rozdarta i przytłoczona..potrzebuję samotności by dojść do siebie i zebrać myśli.. James..ja muszę.. - oddała mu płaszcz - zabiorę syna..będę pisać..- obiecała - ja po prostu nie umiem już żyć tak jak dawniej..- westchnęła i zniknęła mu z oczu

Alex Howlett

James stał w deszczu trzymajac płaszcz. jej słowa dotarły do niego dopiero po paru minutach. Spojrzał na miejsce gdzie zniknęła i jeknął:- Nie......-po chwili usiadł na pniu. Krople deszczu spływajace po jego policzkach przypominały łzy. James schował twarz w dłoniach, a potem zacisnał p[ięści mnąc płaszcz.

Bellatriks Lestrange

Po jakimś czasie mógł usłyszeć kroki i zobaczyć światło. Dochodziło ono z różdżki Lucjusza. Mężczyzna trafił do Jamesa. Spojrzał na Howletta i na pozostawionego konia
- James..Ty też chcesz się utopić?

Alex Howlett

James zerknał na niego po dłuższej chwili:- Nie... ja........-podszedł do konia i pogłaskał go po łbie. Spojrzał gdzieś obok Lucjusza:- Ona odeszła.....-westchnął.:- Nie mam pojęcia, co się dzieje.....-wyjaśnił potrząsając głową:- Ale...heh....-opuścił wzrok i nałożył dłoń na oczy.

Bellatriks Lestrange

- nie odeszła tylko wyjechała..- poprawił go - wszystko Ci wytłumaczę jak tylko wrócisz do posiadłości i dasz się wysuszyć..

Alex Howlett

James odparł:- Jasne......chodźmy...-powiedział cicho i ruszył w stronę posiadłości.