www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- właśnie od niego wracam..- westchnęła wampirzyca wstając - obecnie siedzi w bibliotece, ja znalazłam się tam zupełnie przypadkiem..- zapewniła z czarującym uśmiechem - ciągle ma gości..widać że jest duszą towarzystwa..ale to dobrze..powinnaś się cieszyć..- dodała wyciągając z kieszeni płaszcza Valeriana jednego z papierosów, włożyła go rozbawiona Lilianie do ust i podpaliła jego koniec. Wydawała się słodka i urocza, ale ten kto ją lepiej znał wiedział, że jest zupełnie odwrotnie.

- Yen..- Valerian posłał jej ostrzegawcze spojrzenie

Wampirzyca przewróciła oczyma
- no co..przecież nie jest w ciemię bita..na pewno swoje wie..

- Yen..

- no już dobrze dobrze..to zrobimy tak..- zaszczebiotała - wrócę na salę, a Ty do mnie przyjedziesz za 15 minut dobrze..będę czekać..- dodała szybko cmokając go w policzek i już jej nie było.

Valerian wyglądał na niewzruszonego i taki był w rzeczywistości. Przywykł już do jej zachowania.

- wybacz..to taka wolna dusza..- wyjaśnił rozbawiony przyglądając się jej minie - Liliano...- mruknął gdy nie odzywała się słowem.

Cisza trwała dłuższą chwilę, więc podszedł do niej i uniósł jej pod brudek - Valerian do Liliany..jak mnie słyszysz..odbiór..

Liliana Malfoy

-Wyglądasz na taką osobę, która w niektórych miejscach znajduje się zupełnie... przypadkiem jak to powiedziałaś.-Uśmiechnęła się do niej bardzo miło, zaciągając się papierosem. A potem zupełnie straciła zainteresowanie rzeczoną Yen. Docierały do niej jej słowa, jednak świadomość tego, że Draco w tym momencie być może pokazuje różne fantazyjne miejsca innym kobietą w swoim domu sprawiło, że poczuła prawdziwą, nieco zbyt irracjonalną wściekłość. Dopiero dotyk Valeriana sprawił, że wyrwała się z zamyślenia.-Przepraszam, nieco się...zamyśliłam.

Bellatriks Lestrange

- całkowicie niepotrzebnie..- uśmiechnął się do niej i ucałował w czoło - dzisiejszy wieczór i noc powinny być dla Ciebie wyjątkowe..wątpię czy ktokolwiek tutaj przejmuje się teraz czymkolwiek..no może z wyjątkiem Narcyzy, która chce by wszystko wypadło jak najlepiej..niedługo będzie kolacja i oficjalna część balu się zakończy..a później ludzie nie będą pamiętać w którą stronę mają się udać by dojść do domu..więc uśmiech na usta i idziemy dalej..postoje źle Ci robią..- dodał rozbawiony i znów zaoferował jej swoje ramię

Liliana Malfoy

-Czuję, że potrzebuję konkretnego drinka, albo najlepiej whisky, wtedy na pewno mi przejdzie.-Przez krótką chwilę przytuliła się mocno do niego. Potem odetchnęła głęboko i wcześniejszy, uroczy uśmiech powrócił na jej usta. Valerian miał rację, nie czas na przejmowanie się. Jest bal i przede wszystkim powinna się doskonale bawić. Z Draconem, czy bez niego. Wsunęła mu dłoń pod ramię.-Poza tym, Twoja przyjaciółka na Ciebie czeka.

Bellatriks Lestrange

- nie nazwałbym jej przyjaciółką..chociaż przyznam że potrafi umilić wieczór..- dodał wymijająco - niech czeka..od tego jeszcze nikt nie umarł..poza tym jej to nie grozi..- kontynuował rozbawiony

Liliana Malfoy

-W to nie wątpię. Może przypadkiem znajdzie sobie kogoś, kto umili jej czas.-Ton jej głosu stał się nieco kąśliwy.-Zresztą, dlaczego ja o niej mówię?

Bellatriks Lestrange

- jesteś zazdrosna i zdenerwowana..jak każda kobieta walczysz o swoją należność..wbrew pozorom...jesteś bardziej terytorialna niż myślisz..- mruknął rozbawiony zatrzymując się i przyglądając się jej z nikłym uśmiechem - potraficie walczyć jak lwice..czasami zupełnie niepotrzebnie..- zauważył

Liliana Malfoy

-Bo to nie tylko mężczyźni odczuwają potrzebę znaczenia swego terytorium, wbrew temu, co się ogólnie myśli. Poza tym, ogólnie straszna ze mnie zazdrośnica.-Odwróciła się twarzą do niego.-Sam przed chwilą powiedziałeś, że walczymy o swoje. I to czasem silniejsze od nas.

Bellatriks Lestrange

- z drugiej strony bardzo lubię patrzeć jak kobiety się szarpią..niestety bić się nie umiecie..ale jakieś zapasy zawsze z tego wychodzą..- wzruszył ramionami teatralnie - w czym Ci mogę pomóc Rosalie? - spytał wampir wciąż jednak patrząc na Lilianę. Dopiero po chwili odwrócił od niej wzrok i spojrzał na dziewczynę - gdzie podział się pan Howlett? - spytał unosząc brew

Liliana Malfoy

-To już kwestia gustu.-Roześmiała się.-Nie zamierzam się jednak o nikogo bić, troszkę kultury.
-Rose, co tu robisz?-Spojrzała na córkę z lekko uniesioną brwią.
-Ciocia Narcyza kazała przekazać, że za 5 minut zaczyna się kolacja i...zresztą nie będę Ci powtarzać wszystkiego co mówiła ciocia Narcyza.-Wzruszyła ramionami, mierząc zarówno matkę, jak i Valeriana wzrokiem.

Bellatriks Lestrange

- no śmiało..Narcyza czasami mówi bardzo ciekawe rzeczy..- mruknął wampir krzyżując ręce rozbawiony

Liliana Malfoy

-Teraz tylko i wyłącznie wyzywała i to z użyciem kilku niezbyt cenzuralnych słów.-Wzruszyła ramionami.-Ale w skrócie chodziło o to, że szlajasz się gdzieś mamo.-Posłała jej nieco wredny uśmieszek.

Bellatriks Lestrange

- no no..jakie wyszukane słownictwo panienko..- Valerian pogroził jej teatralnie palcem - nie pasuje do Twojego pochodzenia..no chyba że brać pod uwagę tą drugą stronę, która o ile dobrze się orientuje..będzie tutaj za jakieś 15 minut..- westchnął wyciągając kieszonkowy zegarek - no chyba, że Twój były mąż..- spojrzał na Lilianę tym razem - lubi robić wielkie wejścia i pokazowo spóźni się na poczęstunek..wtedy z pewnością wszyscy go zauważą..- westchnął rozbawiony - Draco zapomniał Ci powiedzieć widzę..- dodał widząc minę kobiety - cóż..bywa i tak..

Liliana Malfoy

-To nie moje słowa. Sam kazałeś mi powiedzieć, co powiedziała ciocia Narcyza, a o ile się nie pomyliłam, właśnie tego słowa użyła.-Dziewczyna wzruszyła ramionami.-Pójdę już.-Uniosła do góry przód sukni i podążyła w stronę domu.
-Słucham?-Lilianie wydało się, że nie wszystko zrozumiała, albo że Valerian sobie żartuje.-Edward ma tu być? To chyba jakiś żart.

Bellatriks Lestrange

- cóż..nie ja sporządzałem listę gości..weź się w garść..i najlepiej nie zwracaj na niego uwagi..jeśli zacznie Cię zaczepiać najprawdopodobniej Draco stanie w Twojej obronie..jeśli nie dlatego że Cie kocha to chociażby z tego powodu, że oficjalnie jesteś jego partnerką i z pewnością będzie chciał go stąd wyrzucić..taka scena nie jest potrzebna ani Tobie..a z pewnością już twoim dzieciom..- westchnął gdy dochodzili już do ogrodu i w oddali dało się zauważyć światło dochodzące z sali balowej - chłód i spokój..tylko to może Cie uratować...chyba że chcesz bardzo wielkiego widowiska..decyzja należy tylko do Ciebie..