www.starozytnyhogwart.fora.pl

Valerian Lestrange

Valerianowi długo nie trzeba było powtarzać. Po niecałych 10 minutach do komnaty weszła wampirza akuszerka, która miała odbierać poród, oraz Narcyza, która tym razem po prostu miała dodać Rosalie otuchy

- witaj kochanie..jak się miewasz ? - spytała kobieta posyłając jej uspokajający uśmiech - będzie dobrze..zobaczysz..Twoja matka przeszła przez to już 4 razy i żyje...Bellatriks przyszła razem ze mną...ale zazwyczaj unika porodów i czeka razem z mężczyznami na dole...jeśli jednak chcesz...może do nas dołączyć..

- czy jest Pani pewna, że chce tutaj zostać...to może być dla Pani niebezpieczne..Rosalie po porodzie poczuje ogromny głód i nie wiadomo czy zdoła nad nim zapanować..- wampirzyca spojrzała na Narcyzę

- oczywiście, że jestem pewna..

- nigdzie się stąd nie ruszamy...- zapowiedziała Bellatriks stając w drzwiach - do dzieła..- dodała mimochodem zamykając je

Rosalie Lestrange

-Doskonale. Nigdy nie miałam się lepiej - uśmiechnęła się uroczo, a zaraz potem zacisnęła mocniej dłoń na oparciu kanapy, aż drewno zatrzeszczało pod wpływem jej dotyku. - Mama też jest? Ale niech tu nie przychodzi - poprosiła. Wolała nie narażać swojej matki na niebezpieczeństwo. A im mniej było ludzi, tym bardziej mogła się kontrolować. - Ciesze się, że jesteście - szepnęła, pomiędzy jednym a drugim skurczem.

Valerian Lestrange

- wiem..- westchnęła Narcyza i odsunęła się nieco.

Wampirzyca pomogła Rosalie przejść na łóżko.

Bellatriks usadowiła się przy drzwiach w jednym z dwóch foteli i posłała Rosalie przelotny uśmiech. Dwa tygodnie wcześniej była przy porodzie swojej córki. Alexowi i Suniv urodził się piękny zdrowy chłopiec. Podobnie jak Lilianie niemal dwa miesiące temu. Była to dobra passa.

Rosalie Lestrange

Rosalie jęknęła cicho. Skurcze przybierały na mocy i częstotliwości. Miała wrażenie, że u wampirów wszystko tak szybko postępuje. I sama nie wiedziała, czy to akurat dobrze. I z jednej strony chciałaby mieć przy sobie Valeriana, ale z drugiej wiedziała, że on nie chce tu być i może nawet lepiej, że go nie było. - Wszystko jest dobrze? - spojrzała na akuszerkę pytająco. Cały czas bała się komplikacji, chyba pękłoby jej serce.

Valerian Lestrange

- wszystko dobrze..proszę się nie martwić..- wampirzyca posłała jej przelotny uśmiech - spokojnie..wampirzyce rodzą stosunkowo szybko...

- i całe szczęście...ja rodziłam Dracona 12 godzin...- westchnęła Narcyza

- taak ?..a ja Vivianne niecałe 40 minut...w łazience..- odparła Bellatriks rozbawiona - ale fakt..poprzednie porody były o wiele dłuższe...najbardziej umęczyłam się z Suniv..

- a faktycznie...wrzeszczałaś "wyciągnijcie to ze mnie" tak głośno, że było Cię słychać aż w salonie...

Rosalie Lestrange

-Stosunkowo szybko? - spytała z powątpiewaniem w głosie. Miała wrażenie, że trwa to już któraś godzinę, a nasilający się z każdą sekundą ból tylko ją w tym przekonaniu utrzymywał. - Przestańcie to mi wcale nie po.. - urwała, by aż jęknąć z bólu pod wpływem dotkliwego skurczu. - Nie pomaga. Mamo, co Ty tu..?

-Tylko na chwilę. Przyszłam Ci powiedzieć, że trzymamy z tatą za Ciebie kciuki i na pewno dasz sobie radę - ucałowała ją w czoło i zaraz się odsunęła.

-Tata też tu jest? - zapytała zaskoczona. Powinien w najlepsze urzędować w ministerstwie.

-Oczywiście. Wspiera Valeriana, jeśli można tak powiedzieć - westchnęła cicho czując, że zaraz się rozklei i wyszła z komnaty.

Valerian Lestrange

W pewnym momencie drzwi otworzyły się znowu i pojawiła się Suniv

- jak Ci idzie Rose? - spytała siadając obok z beztroskim uśmiechem

- jak mój wnusio ? - spytała Bellatriks rozbawiona

- wprost cudownie..jest taki malutki, delikatny, kochany...i śpi...chociaż ostatnio próbował ugryźć mnie w palec...co może oznaczać, że będziemy mieć do czynienia z hybrydą...- odparła dumnie kobieta i chwyciła Rosalie za rękę - dasz sobie radę...przepraszam, ale nie mogłam...nie być pierwszą osobą, która potrzyma dziecko mojego brata..

Rosalie Lestrange

-Nie myślałam, że mój poród jest aż tak ważnym wydarzeniem - zauważyła dziewczyna z pewną dozą sarkazmu w głosie. Do samego porodu zostało jej jeszcze trochę czasu, jednak skurcze były coraz boleśniejsze. Rosalie poprawiła sobie poduszkę i ułożyła się wygodniej, ściskając delikatne dłoń Suniv. - Nie wyobrażam sobie innej osoby. Przyszłaś, żebym mogła ściskać Ci dłoń? - uśmiechnęła się lekko.

Valerian Lestrange

- to też..wiem, że pierwszy poród może być ciężki, ale z kolejnymi pójdzie już prościej...- zapewniła ją

Kolejne chwile cała czwórka kobiet spędziła na opowiadaniu śmiesznych historyjek porodowych, które miały za zadanie odstresować nieco rodzącą.

Właściwa akcja porodowa rozpoczęła się po kilkudziesięciu minutach

- teraz już będzie z górki..- Suniv położyła dłoń na czole szwagierki - skup się i wydaj maleństwo na świat..

- poczekamy razem z resztą..- oznajmiła Bellatriks - dasz radę Rosalie..- tymi słowami pożegnała ją Bellatriks, a Narcyza przed odejściem ucałowała ją w czoło

W komnacie znajdowały się już tylko Rosalie i Suniv oraz akuszerka.

Rosalie Lestrange

Po kilkunastu minutach takich żartów Rosalie zupełnie zapomniała o tym, co ją czeka. Otarła łzy śmiechu płynące jej po policzkach i westchnęła cicho.

-Od tych śmiechów brzuch mnie boli, przystopujcie - poprosiła z rozbawieniem. Wszystko zniosła o wiele łatwiej dzięki ich obecności. Kiedy wyszły, popatrzyła z niepokojem na Suniv.

-Z górki? Teraz czeka mnie najgorsze.. - zacisnęła dłoń na ręce Suniv, kiedy poczuła pierwszy, poważny skurcz. - Weź dłoń, żebym nie zrobiła Ci krzywdy..

Valerian Lestrange

- musi minąć jeszcze trochę czasu zanim będziesz mogła zrobić mi krzywdę..niczym się nie przejmuj tylko skup się na parciu...- poleciła jej Suniv i spojrzała na wampirzycę, która przyjmowała poród - i jak ...

- widać główkę...zatem do dzieła...liczę do trzech...raz..dwa...trzy !..

- przyj Rose..- wyszeptała jej do ucha Suniv

Rosalie Lestrange

Rosalie parła z całych sił, nie szczędząc płuc przy okazji. Była zaskoczona faktem, że jako wampir może odczuwać tak wielki ból. Wiedziała jednak doskonale, że kiedy tylko pierwszy raz zobaczy swoje maleństwo, wszelkie nieprzyjemności odejdą w niepamięć. Podczas chwil przerwy oddychała spokojnie, bardziej z przyzwyczajenia niż z konieczności, by po chwili znów wkładać wszystkie siły w wydanie dziecka na świat.

Valerian Lestrange

- jeszcze trochę Pani Lestrange..! - zakomunikowała położna, gdy główka wyszła w całości

- Rose..to już ostatnie...odpocznij...chwilę...- poleciła Suniv trzymając ją mocno za dłoń

- raz...dwa...trzy...teraz !

Rosalie Lestrange

Rosalie była już wyczerpana tym wysiłkiem. Włosy miała mokre od potu, tak samo wyglądała jej buzia. Krzyk trochę jej pomagał i tylko świadomość, że to już końcówka, podnosiła ją na duchu. Ostatni raz cała się spięła i głośno krzyknęła, a potem rozluźniona opadła na poduszki.

Valerian Lestrange

W tym samym momencie komnata wypełniła się głośnym płaczem noworodka.

Suniv uśmiechnęła się do Rose
- byłaś bardzo dzielna..- wyszeptała i pogłaskała ją po głowie

Wampirzyca wzięła dziecko na ręce. Wykonała wszystkie potrzebne czynności pielęgnacyjne przy dziecku oraz wykonała kilka ruchów różdżką by sprawdzić czy z maluchem wszystko w porządku. Kiedy maleństwo zostało umyte, akuszerka zawinęła je w becik i wręczyła Rosalie
- gratuluję..to zdrowa i śliczna dziewczynka...

- och Rose...zobacz jaka jest śliczna...- wyszeptała uradowana Suniv przyglądając się dziecku - jest idealna...- dodała głaszcząc dziecko po ciemnych włoskach