www.starozytnyhogwart.fora.pl

Jeremy Shepperd

Jeremy odsunął się od niej momentalnie. Miał wrażenie, że jeśli tego nie zrobi, to nie będzie mógł zapanować nad swoim ciałem. - Wybacz, trochę nas.. poniosło.. - upił kilka łyków whisky, lekko się przy tym krzywiąc.

Elizabeth Shepperd

- już raz zaszłam za daleko..chciałabym by teraz było inaczej..- wyszeptała i przytuliła się do niego mocno - przepraszam, powinnam wcześniej to przerwać ..

Jeremy Shepperd

-Nie, nie przepraszaj. To zasługuje na lepsze miejsce niż kanapa, gdzie mogą nas przyłapać w każdej chwili - pogładził ją po policzku. - Obiecałem Ci, że już nie ucieknę, więc dojdziemy do tego powoli i ze spokojem.

Elizabeth Shepperd

- na taką odpowiedź właśnie liczyłam..- przyznała zadowolona i pocałowała go delikatnie - wróćmy na salę..ojciec na pewno niedługo zacznie nas szukać..- dodała rozbawiona

Jeremy Shepperd

Jeremy uśmiechnął się zadowolony i odruchowo przeczesał włosy, które znów zaczęły okazywać swoją niesforność. - Masz rację. Nie chciałbym się tak od razu narazić Twojemu ojcu.

Elizabeth Shepperd

- no właśnie..- dziewczyna skinęła głową i poprowadziła Jeremiego z powrotem do sali balowej

Anna Valerius Howlett

_____

Scarlett wyprowadziła Annę i Lilianę z sali balowej prosto do salonu

- nareszcie trochę spokojniej, uwielbiam wesela, ale mamy tak liczną rodzinę, że trudno jest porozmawiać z każdym osobna..- wyznała opadając na jeden z foteli

Anna spoglądała na Scarlett uważnie - co kombinujesz ?

- ja?..nic..po prostu..nam..matkom należy się trochę..odpoczynku..- dodała rozbawiona, a ponieważ nie mogła znaleźć szklanek upiła ognistej prosto z butelki, skrzywiła się nieco i podała Lilianie - nie pamiętam, kiedy ostatni raz piłam w ten sposób..

- cóż ja też nie pamiętam kiedy to robiłaś..- wtrąciła Anna rozbawiona i sama upiła tym samym sposobem elfiej krwi

Liliana Malfoy

Liliana rozsiadła się wygodnie i zsunęła z nóg szpilki. Kilka godzin w tak wysokich butach było męczące. Za nic jednak nie miała zamiaru zmienić je na niższe. Wypiła kilka łyków whisky i oddała ją Scarlett.

-Zestarzałyśmy się.. - Liliana spojrzała na nie z przerażeniem w oczach. Właśnie wydała pierwsze dziecko za mąż, co świadczyło o nieuchronnie zbliżającej się starości.

Anna Valerius Howlett

- daj spokój, mamy nieco ponad 30 lat, trochę czasu nam jeszcze zostało..nie dramatyzuj tak..- westchnęła rozbawiona Scarlett

- kto ma 30 to ma..- wtrąciła Anna z uśmiech

- oj no może jesteś trochę starsza, ale najważniejsze, że nie wyglądasz..- skwitowała Pani Howlett i znów pociągnęła z butelki - ja na przykład uważam, że właśnie przed nami jest dobry czas..po za tym jak tylko uznam, że Elizabeth i Howard zaczną się stabilizować i ogarniać porządnie rzeczywistość, staram się o kolejne maleństwo..- oznajmiła - i wam polecam to samo..nic nie odładnia bardziej niż macierzyństwo

- może coś w tym jest..- zastanowiła się Anna - chociaż z drugiej strony, odchowałam już dwoje..

- dwoje..dojdź, do naszego pułapu to pogadamy..- odparła Scarlett i puściła jej oczko

Liliana Malfoy

-Dzisiaj trzydzieści jutro pięćdziesiąt.. - zrobiła zabawnie przerażoną minę, po czym znów napiła się whisky. Przez dłuższą chwilę siedziała cicho.

-Draco mi dzisiaj powiedział, że skoro pozbyliśmy się dziewczyn z domu, to zawsze możemy sobie pozwolić na kolejne. I wcale nie myślę, że to taki głupi pomysł. Gdybym się wcześniej wzięła za siebie, to wcale nie byłoby mi trudno wrócić do dawnej figury. A znowu wiadomo, że po czterdziestce ciąże bywają bardziej zagrożone. Zresztą.. Draco korzysta kiedy tylko może - uśmiechnęła się z rozbawieniem w oczach.

Scarlett Howlett

- Liliano..jesteśmy w na tyle uprzywilejowanej, że zawsze możemy sobie na kolejne dziecko pozwolić..pomyślcie jak byłoby zabawnie, gdybyśmy zawezwały razem naszych mężów na rozmowę i oświadczyły im, że każda z nas jest w ciąży..

- Scarlett..Ty to masz czasami pomysły..

- jak szalona nastolatka, no wiem, ale na prawdę czuję się młodo..

- żadna z nas nie rdzewieje - odparła Anna rozbawiona - więc nie jest jeszcze najgorzej, nikt nie zabroni Ci się tak czuć, tylko udawaj przed dziećmi..taką..

- bardziej matczyną ? - spytała Scarlett rozbawiona i roześmiała się

Liliana Malfoy

Liliana roześmiała się głośno. Pomysł Scarlett był szalony, ale właściwie, czemu nie?

-Wiesz co? Jak tylko się okaże, że jakimś cudem będziemy w tym samym momencie w ciąży, to błagam, zróbmy tak. Obydwoje nam zejdą na zawał.. - wsunęła dłoń między poduchę a oparcie fotela i wyciągnęła stamtąd paczkę papierosów. - Ciekawi mnie, czy ostały się od czasów Sophie i Rose, czy już należą do chłopaków.. - westchnęła, zapalając jednego, a paczkę podała Annie.

Scarlett Howlett

- dziękuje..nie palę..- odparła wampirzyca przyglądając się Lilianie - i tak mnie to nie zabije..- westchnęła

- w końcu Ty już nie żyjesz..- zauważyła Scarlett

- no nie da się tego ukryć..- odparła Anna rozbawiona nie spuszczając wzroku z Liliany - Twoja córka..jest bardzo zdeterminowana..tak jej śpieszno by do nas dołączyć ?..- spytała przechylając głowę - spokojnie..ze śmiercią będzie jej do twarzy..- dodała i znów wzięła łyka z butelki

Liliana Malfoy

-Rosalie jest bardzo uparta w swoich postanowieniach. Ciężko mi było i nadal jest się do tego przyzwyczaić, ale kocha Valeriana. Bardzo mocno, z tego co widzę - westchnęła cicho, upijając łyk z butelki. - Postanowiliśmy, że studia skończy jako człowiek, a potem.. jej wybór.

Scarlett Howlett

- jeśli tak bardzo tego pragnie, lepiej się z tym oswoić, i tak zrobi to będzie uważała za słuszne..jest szkolona, więc będzie na nowe życie należycie przygotowana..nie wszyscy dostali taką szansę..- odparła Anna

Scarlett poczęstowała się papierosem
- nie pamiętam kiedy paliłam po raz ostatni..- przyznała po czym zaciągnęła się - słuchajcie..może, żeby nie zwariować, będziemy robiły sobie raz w miesiącu wspólne wyjścia co ?..- zaproponowała po chwili

- widzę, że Twoja dzisiejsza kreatywność nie zna granic..- odparła Anna uszczypliwie

- no ale..co Ty masz do roboty ?

- cóż, właściwie to nic, cały czas spędzam praktycznie z Kate i Chrisem oraz Daphne, podczas gdy Marcus i Victor są w pracy..

- no widzisz..na pewno przyda Ci się wyjście..od ciągłego siedzenia w domu można zwariować..to jest sekret zdrowego umysłu Narcyzy..wychodzi stąd kiedy tylko może..- westchnęła spoglądając na Lilianę - Tobie też radzę zacząć..z resztą sama wiesz jak jest..