www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

Bellatriks podniosła się do pozycji siedzącej. Smierciożercy wygrali starcie z aurorami. Avery minął syna i podszedł do Bellatriks
- co Ty tu robisz..z moim synem? - wskazał na chłopaka rozeźlony
- weź mi swoją mordę z przed twarzy bo się zdenerwuję..- mruknęła przeciągając się. Avery ruszył na nią rozjuszony. Bellatriks machnęła leniwie różdżką a mężczyzna padł na ziemię opętany bólem. Bell spojrzała na niego znudzona i przerwała zaklęcie - uroczo..- zsuneła się z kamienia - nie wiem jak Ty..- zwróciła się do Lucyfera - ja idę się napić..dłużej z tymi kretynami nie wytrzymam

Lucifer Avery

Stał z boku przyglądając się wszystkiemu bez zainteresowania, zupełnie jakby oglądał nudny mecz Q.
- Tak, tak moje zaklęcie kameleona jest wspaniałe działa nawet wtedy kiedy go nie rzucam - zupełnie tak się czuł, kiedy rozmawiali o nim, przy nim zupełnie nie zwracając na niego uwagi. Nawet nie czekał do końca tego całego cyrku, tylko jakby nigdy nic zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku. A raczej gdzieś, gdzie będzie dużo Ognistej i mało jego ojca. A tego drugiego najlepiej, aby nie było w ogóle. Zaczął też się zastanawiać, gdzie się podziewa jego bliźniacza siostra, której to nie widział już jakiś czas.
- Napić? - wyłapał w porę jedno słówko. Co jak co, ale do tego nie trzeba było go namawiać. Skinął tylko głową na znak, że myślał o tym samym.

Bellatriks Lestrange

- no to chodź..- chwyciła go za ramię i razem rozpłynęłi się w obłokach czarnego dymu