www.starozytnyhogwart.fora.pl

Eliza Mullet

Plecami oparła się o oparcie krzesła-Wiem...

Marlena Rakicka

Nie złość się na Sunivę. Chce ci pomóc.... Na swój sposób

Eliza Mullet

Wiem-nadal była trochę zła,ale powoli jej przechodziło

Suniva Lestrange Howlett

"na swój sposób?!" - zaśmiała się - " nie...poporstu bawię się w sfatkę" - przesłała im i spojrzała na nie z uśmiechem aniołka. Jacob i Debora też się uśmiechnelii.

Eliza Mullet

Znowu walnęła reką w stół.a już jej przechodziło"No wiesz!Ile razy można ci powtarzać że my jesteśmy t.y.l.k.o przyjaciółmi?!"usłyszała w swojej głowie oburzony głos dziewczyny.

Suniva Lestrange Howlett

- tak bo przyjaciele...zazwyczaj całują się na pocieszenie.. - wyszeptała jej do ucha nagle znajdując się obok
- no to my już idziemy..jak będziesz czegoś potrzebowała to z częcią pomogę.. - powiedziała nagle Deobora razem z Jacobem kierując się do wyjścia
- będę wniebo wzięta... - uśmiechneła się Suniv i porzegnała z rodzicami Martina a potem usiadła obok dziewczyn - Marleno może dla Ciebie kogoś wybiorę...

Eliza Mullet

Walnęła się głową o stół,a potem syknęła z bólu-Ale my mamy takie przyzwyczajenia...a po za tym...to te pocałunki nic nie znaczą

Suniva Lestrange Howlett

- tak..wamawiaj to mi...Lizko nie urodziłam się wczoraj.... - powiedziała do niej czule

Eliza Mullet

Ale suniv...taka jest prawda.On mnie tylko lubi...a po za tym to jak już mówiłam on mnie tylko pocieszał-popatrzyła się na nią

Suniva Lestrange Howlett

- Elizo wiem sowoje o Peterze i w jego mniemaniu to jest coś więcej niż lubie cię... - uśmiechneła się - ale dobrze nie będę naciskać...tylko pojawcie się na zabawie...a propo zastanawiam się jak powiedzieć o tym Martinowi....chyba postawie go przed faktem dokonanym...

Eliza Mullet

wiesz że nie lubi imprezować-popatrzyła się na nią z uśmiechem.Cieszyła sie że już nie drąży tego tematu.

Suniva Lestrange Howlett

- no wiem...ale postaram się bardzo skutecznie go uprosić...

Eliza Mullet

Uda ci się-uśmiechnęła się

Suniva Lestrange Howlett

- no pewnie że tak...nie może się nie udać..

Marlena Rakicka

Martin też idzie?-Marlena zawahała się przez chwilę-Wiesz.... Przepraszam, ale chyba nie mogę iść-powiedziała i wybiegła