www.starozytnyhogwart.fora.pl

Gość

-Dzięki za opatrzenie ręki,ale to nie wystarczy.

Gość

-Na razie wystarczy. Musisz się koniecznie zgłosić do szpitala.- spojrzała na niego. -Jeśli sam nie pójdziesz, to Cię do niego zaprowadzę.

Gość

-Wiem.Ale mam starą ranę ktora ropieje i przez to nie chce się zabliźnić.W Mungu mówili mi abym uwarzał na prawe ramie go każda rana bd się długo leczyła.Ale są spawy dużo ważniejsze niż moje ramie.

Gość

-No właśnie, więc uważaj.- uśmiechnęła się.

Gość

-Ale nie mogę bezczynnie siedzieć wiedząc że moi najbiżsi są w niebezpieczeństwie.

Gość

Westchnęła.
-Teraz każdy jest w niebezpieczeństwie. Musisz dbać o zdrowie, bo kto obroni Twoich najbliższych podczas walki, jak Ciebie zabraknie?

Gość

-Moi rodzice są aurorami.To oni mnie nauczyli że poświęcenie się dla dobrej sprawy jest ważniejsze od swoich marzeń.

Gość

Poklepała go po drugim ramieniu.
-Żeby pomóc innym, najpierw sam musisz być w pełni sił.- uśmiechnęła się promiennie.

Gość

No wiem-powiedział uśmiechając się do dziewczyny

Gość

-Od razu lepiej.- powiedziała rozradowana.

Gość

-No ale walka to mój żywioł.

Gość

-Nie ma walki bez zdrowia.- powiedziała z uśmiechem.

Gość

-Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni.

Gość

-To ma bardziej moralne znacznie. Chyba w fizyczności to się nie sprawdza.- zerknęła na zegarek.
-Strasznie Was przepraszam, ale muszę iść. Miło było Was poznać, cześć.- pożegnała ich przyjaznym uśmiechem po czym udała się w stronę zamku.

Gość

Trzymajcie się-powiedział oddalając się.