www.starozytnyhogwart.fora.pl

Suniva Lestrange Howlett

Suniva znalazła się w swoim gabinecie. Był to bardzo przestronny pokój. Było tutaj niezwykle jasno jak na lochy. jej komnata znajdowała się pod jeziorem dlatego też cała jedna ściana była kryształową szybą, przez którą od czasu do czasu można było zobaczyć wielką kałamarnicę. Na ścianie na której umieszczone były drzwi znajodowała się kanapa i barek. Przy kryształowej szybie duże biurko wykonane z ciemnego drewna, fotel Sunivy i dwa po przeciwnej stronie. Trzecią całą ścianę pokrywały półki z ksiązkami. Na ostatniej ze ścian tuż przy wejściu do komnat prywatnych wisiało sporo portertów. Pod nimi znajdował się stolik i parę krzeseł. W komnacie było dość dużo roślin. Suniva rozejrzała się i zaczęła zapełniać suflady biurka Hogwartckimi kartotekami gdy zapukał/a...

Eliza Mullet

Eliza.Weszła powoli i się rozejrzała-No...no..dorobiłas się swojego-wyszczerzyła się

Suniva Lestrange Howlett

Suniva spojrzała na nią prostując się. Jedna z jej brwi znalazła się nieco wyżej nad drugą co wyrażało zdumienie.

Valerian Lestrange

..............................................................................................................................
Suniva usłyszała pukanie do gabinetu.

Suniva Lestrange Howlett

Suniv siedziała za biurkiem popijając coś bliżej nie zidentyfikowanego gościowi. Machnęła ręką a drzwi otworzyły się.

Valerian Lestrange

- Witam pani dyrektor. Ma pani chwilkę? Chciałbym przedyskutować swoje obowiązki - powiedział wciąż stojąc w drzwiach

Suniva Lestrange Howlett

Suniva speszyła się lekko,ale wskazała ręką by usiadł. Na chwilę wstała. Odłożyła kieliszek na stolik i wytarła sobie usta chusteczką gdy była odwrócona plecami. Po chwili wróciła na miejsce - tak mam chwilkę..nawet dłuższą...

Valerian Lestrange

- Tak więc droga pani dyrektor, czym miałbym się zajmować w tym zamku? Przecież nie wysłałaby pani do mnie sowy z prośbą abym pilnie zjawił się w zamku tylko dlatego, że nie ma kto otwierać i zamykać bram - spojrzał jej w oczy. - Suniva, o co w tym wszystkim chodzi? - zapytał nie odwracając wzroku

Suniva Lestrange Howlett

- jaaa...wysłałam list? - spytała z niedowierzaniem i spojrzała się w blad biurka- tak faktycznie...słyszałam od ciotki że można na panu polegać... - uśmiechnęła się czarująco - a ja poczebuje kogoś kto pomoże mi zadbac o tą szkołę i ochronić ją należycie..

Valerian Lestrange

- Już zaczynam rozumieć - uśmiechnął się do niej - mam być strażnikiem tej szkoły tak? - zapytał - ale podejrzewam że mam działać pod przykrywką? - spojrzał jej uważnie w oczy

Suniva Lestrange Howlett

- no myślę że tak by było najlepiej - odpowiedziała, nagle jej oczy zrobiły się najpierw czarne a potem krwisto czerwone - przepraszam na moment.. - podbiegła szybko do pozostawionego wczesniej kielicha wypiła szybko parę łyków znów wytarła usta chusteczką i wróciła do klucznika tym razem jednak nie usiadła tylko spojrzała się na niego zaciekawiona

Valerian Lestrange

- Sunivo, czy mógłbym Ci jakoś pomóc? Znam się trochę na tym... - spojrzał na nią z troską. - A i pozdrów ciotkę ode mnie. - uśmiechnął się do niej

Suniva Lestrange Howlett

- to chyba nie jest dobry pomysł.. - odpowiedziała z czarującym uśmiechem znów siadając za biurkiem

Valerian Lestrange

- Dlaczego? - zapytał.

Suniva Lestrange Howlett

Suniv spojrzała na niego chłodno - hmm..zostawienie jej...nie okazało się dla niej zbawienne w skutkach.....to była głupota...co więcej kiedy to ja zostałam porzucona przywołało jej to wiele bolesnych wspomnień i myślę że nie była by szczęśliwa...słysząc pozdrowienia...od Ciebie