www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- a może nie jestem pokrzywdzona? - tym razem to ona się uniosła i to dosłownie bo stanęła na łóżku - dobrze wiesz, że zrobiłeś mi świństwo..w świetle prawa nasze małżeństwo nie zostało przerwane, a co za tym idzie moje małżeństwo z Jamesem jest nie ważne i ty masz czelność jeszcze mnie nachodzić..nie jestem Twoją własnością ..pogódź się z tym w końcu, że mogę robić co chcę..podjęłam już decyzję..po wakacjach idziemy do ministerstwa i rozwiązujemy nasze małżeństwo, ja zabieram Vivianne i się wyprowadzam, gdzieś daleko od Ciebie i od Jamesa i możesz mu to przekazać..- dodała zeskakując z materaca po czym sięgnęła po papierosa - mam już dość użerania się z dwoma mężami, przestało mnie to bawić..

Rudolph Lestrange

-Ja zrobiłem Ci świństwo? To w takim razie jak nazwiesz to, co mi zrobiłaś, kiedy mnie zabiłaś? - spojrzał na nią jak na wariatkę. - Ale kiedy Jamesa nie było, to nie miałaś żadnych problemów z tym, że "nie daję Ci spokoju". Wręcz bawiłaś się doskonale, jak sobie dobrze przypominam. I nikomu nie będę nic przekazywać. - prychnął, powtarzając gest kobiety.

Bellatriks Lestrange

- sam zgłosiłeś się na ochotnika..nie zabiłam Cię bez Twojej wiedzy..co do drugiej części Twojej wypowiedzi oboje dobrze wiemy, że użyłeś swoich zdolności by je omamić..po za tym nie było Jamesa i czułam się samotna, teraz natomiast jesteście obaj i zaczyna mnie to męczyć..- dodała otwierając drzwi tarasowe - mam już dosyć nieudanych małżeństw i nie mam zamiaru trwać w wymarłych..

Rudolph Lestrange

-Ale wcześniej zdradzałaś mnie z Jamesem i wcale nie byłaś zasmucona moją ofiarą - posłał jej pełne wyrzutu spojrzenie. - Omamiłeś? Kłam się dalej Bellatriks. Ani razu nie użyłem na Tobie moich zdolności, co wyraźnie Cię boli, jak widzę, że praktycznie bez żadnych oporów spędzałaś ze mną czas, czy uprawiałaś seks - tym razem na jego wargach pojawił się nikły uśmiech.

Bellatriks Lestrange

- dobra..dosyć tego..- warknęła i machnęła energicznie ręką w stronę drzwi, które rozpostarły się z rozmachem - Twoja wizyta w mojej komnacie dobiegła końca..

Rudolph Lestrange

-Cieszę się, że moc Ci wróciła - Rudolph uśmiechnął się zadowolony. - Wyganiasz mnie, bo brakuje Ci argumentów, czy czujesz się zapędzona w kozi róg?

Bellatriks Lestrange

W końcu Bellatriks nie wytrzymała i kąciki ust jej drgnęły
- jedno i drugie..a teraz zmiataj stąd..- westchnęła i wyszła na taras

Rudolph Lestrange

Rudolph roześmiał się. Zanim wyszedł, podszedł do drzwi tarasowych i wyjrzał na zewnątrz.

-Pozwalasz Vivianne samej chodzić do lasu? - spojrzał na nią z zainteresowaniem.

Bellatriks Lestrange

- tak ? - kobieta spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem co wskazywało na to ,że właśnie została wyrwana z rozmyśleń

Rudolph Lestrange

-Tak, że jej pozwalasz, czy tak, że mam powtórzyć? - spojrzał na nią zdezorientowany. - Bo ja w świetle ostatnich spotkań bym się obawiał.

Bellatriks Lestrange

- daj spokój..przecież jest dobrze widoczny szlak..nie można się tam zgubić..masz paranoje..- westchnęła kobieta odzyskując rezon

Rudolph Lestrange

-A widziałaś kiedyś bardziej ciekawską osobę niż Vivianne? -spojrzał na nią z powątpiewaniem.

Bellatriks Lestrange

- daj spokój..też byłam w jej wieku i krzywdy sobie nie zrobiłam..- machnęła ręką

Rudolph Lestrange

-Rób jak uważasz, w końcu to Twoje dziecko. Jednak, jako wampir mówię Ci, że jest tam niebezpiecznie - mężczyzna wzruszył ramionami i wrzucił papierosa do popielniczki.

Bellatriks Lestrange

- skoro kręcą się tam wampiry nie może być inaczej..- odparła złośliwie