www.starozytnyhogwart.fora.pl

Jason Howlett

valerian odparł:-Właśnie... uświadamiam twojemu ex... jakie miał możliwości, gdy był młodszy...-uśmiechnął się. James machnał lekko różdzką. Okna pootwierały się w calym pokoju i zimno razem z mgłą wsunęło się do pomieszczenia. W tym momencie James zaczął kręcić różdżką w powietrzu i cał mgła zebrała się na końcu jego rożdżki w kulkę, któą rzucił przez okno.

Bellatriks Lestrange

- miał miał...ale już ich nie ma.. - odwzajemniła uśmiech Valeriana poczym spojrzała na okno podejrzliwie poczym zirytowana usiadła na brzegu łóżka - kretyni..idioci..neandertale..- mruczała pod nosem

Jason Howlett

Valerian odparł:-Myślisz? A jeśli zrobię cos dla Ciebie?-uśmiechnął się i zniknął. Natomiast przed Bellatriks stał James. Ten młody, nastolatek, buntownik. lekki irokez na głowie, te same ostre rysy, skozana kurtka i ciemne dżinsy. różdżka w tylniej kieszeni spodni. Stanał przed nią James, z którym niegdyś była. Ten sam, któeo zostawiła, a z którym spędziłą tak wiele miłych chwil.

Bellatriks Lestrange

- co Ty kombinujesz...? - spytała Valeriana wstając i odpychając odsuwając go ze swojej drogi - przykro mi ale mój gust uległ zmianie - uśmiechnęła się słodko do "młodego Jamesa" poczym zamyśliła się. Drzwi wykluczone..okna..teraz tym bardziej. Chwyciła kawałek pergaminu i pióro poczym zaczęła pisać

Jason Howlett

Valerian odparł:-A więc, czyżbym się mylił? Już nic do niego nie czujesz?-spytał ironicznie, po czym odrzekł do Jamesa:-Widzisz... no cóż... próbowałem...
James znowu teraźniejszy machnął różdżką i pergamin i pióro wyrwały się z rąk Belatriks. Koło niej pojawiłą się Wwalizka Jasona:- Przekaż te rzeczy mojemu synowi..-odrzekł po czym wstał. Zamknął machnięciem wszystkie okna, zostawiajac jedno otwarte:- A teraz wyjdź... i nie wracaj..-powiedział lodowatym tonem.

Bellatriks Lestrange

- a nie...teraz własnie zostanę..oddawaj pergamin i pióro.. - warknęła
- a Ty mnie nie denerwuj.. - pogroziła palcem Valerianowi
Spojrzała na Jamesa - o co się obrażasz?..o to że nie mdleje na widok gówniarzy?..oh błagam Cię.. - przewróciła oczyma poczym znów spojrzała na Valeriana
- nic nie czuję do tego chłopca kretynie...gdybyś zamienił się w teraźniejszego Jamesa toc o innego! - krzyknęła
- jak ja was obojga nienawidzę! - wrzasnęła rzucajć wazonem przez pokój. Naczynie rozbiło się miedzy głowami Jamesa i Valeriana poczym opadła na łóżko zrezygnowana
- mam ochotę rozerwać was na strzępy.. - mruknęła przymykajac oczy

Jason Howlett

Valerian westchnął:-No cóż, James... mówiłem, zę tak będzie....
James powiedział lodowatym tonem:-Nie obrażam się... a teraz wracaj na misję...-wskazał plcem okno.
Valerian uśmiechnął sie:-Nie martw się... gdy zbudujemy Utopię, stworzymsz sobie nową bellatriks, tak samo ognisą i złą, jak ta.. tylko, ze będzie twoja.. i będzie Cię kochać..

Bellatriks Lestrange

- dosyć! - syknęła wstajac i idąc wściekła w stronę Valeriana - po drodze chwyciła jakiś kij i zamachnęła się na niego

Jason Howlett

Valerian uśmiechnał się i zniknął. W tym momencie James upadł na podłogę i z ust orz z ucha polała mu się leciutka strużka krwi. Walka wumyśle z Valerianem, by odblokować swoje miłe wspomnienia z Bellą go wyczerpała.

Bellatriks Lestrange

- tchórz.. - syknęła odrzucając kij

Jason Howlett

W tym momencie rozległ się śmiech. James siedział spokojnie na krześle razem z Valerianem. Valerian śmiał się do rozpuku:-Ciężko Cię złamac, ale nie mogłem się powstrzymać....

Bellatriks Lestrange

Bella przymknęła oczy i pomasowała sobie skronie siadając na brzegu łóżka - za co.. - mruknęła pod nosem

Jason Howlett

Valerian odchrząknął:- No cóz... tak tylko.... także, James....co do naszej umowy.... wiesz, gdzie mnie szukać...
James odparł:-Jasne.. dzięki..-i napił się whisky.
Valerian zaś podszedł do Bellatriks:-Jesteś strasznie wybuchowa...poco te nerwy?-spytał z ironicznym uśmiechem.

Bellatriks Lestrange

Trwało to niespełna sekunde. Bellatriks praktycznie rzuciła się na Valeriana tak że razem upadli na drewnianą podłogę poczym zacisnęła swoje dłonie na jego szyi
- przyżekam..że kiedyś dostaniesz za swoje..jak męża kocham.. - uśmiechnęła sie niewinnie podnosząc się z podłogi. Chwyciła torbę i różdżką mężczyzny otworzyła sobie drzwi - do zobaczenia.. - pożegnała się - i dzięki.. - odrzuciła Valerianowi różdżkę

Jason Howlett

Valerian mruknął z ironią:-O ile kochasz...-spojrzał na Jamesa z satysfakcją. James w tym czasie wstał i podał mu rękę:- No więc... widzimy się za niedługo..-usmiechnął się tajemniczo.
Valerian mrugnął do niego i zniknął.