www.starozytnyhogwart.fora.pl

Anna Valerius Howlett

Anna wyszła spod prysznica, uśmiechnęła się widząc że Victor jeszcze śpi. Ubrała się szybko i wyszła na taras. Bardzo jej się tutaj podobało i cieszyła się że mają dom dla siebie, z drugiej zaś strony nie mogła przyzwyczaić się do tego że na nikogo nie wpada. Usiadła przy sekretarzyku i zaczęła pisać list.

Po chwili usłyszała cichy płacz. Odłożyła pióro i wyszła udała się do pokoju córeczki który znajdował się bezpośrednio za drzwiami znajdującymi się w ich sypialni.

Uchyliła drzwi i podeszła do łóżeczka
- co się dzieje skarbie? - wyciągnęła dziewczynkę
- jestem głodna mamusiu..- oznajmiła cichutko
Anna uśmiechnęła się, ucałowała ją w czółko i wyprowadziła z pokoju.

Victor Howlett

Victor obudził się i rozejrzał po pokoju. Słyszał Annę i Daphne, więc podniósł się powoli i wyszedł na taras. Ubrał spodnie i koszulę i spojrzał na Wschód Słoińca.

Anna Valerius Howlett

Po chwili Anna wróciła a za nią dreptała Daphne trzymająca w rączkach duże jabłko

Victor Howlett

Victor usmiechnal sie:- No, moje dwie wladczynie: Krolowa, i ksiezniczka.... ciekawe gdzie ksiaze...

Anna Valerius Howlett

- twój brat zabrał go gdzieś..- westchnęła - ostatnio Marcus przybywa tylko w towarzystwie wampirów..- dodała siadając na łóżku - i w cale nie jestem królową..

Victor Howlett

-Moją jesteś...-odparł Victor obejmując żonę.

Anna Valerius Howlett

- no niby tak..ale w sumie i tak mnie nie słuchasz więc to chyba nie ma znaczenia - spojrzała na niego prowokująco

Victor Howlett

-Bo ja jestem królem...-odparł Victor z rozbawieniem i pocałował ją lekko.

Anna Valerius Howlett

- phi..- skrzyżowała ręce i odwróciła się obruszona - królem..- mruknęła - ja Ci dam króla...- mruczała pod nosem przechodząc przez pokój

Victor Howlett

Victor złapał ją i objał mocno:- Ojj no... co sie obruszasz?

Anna Valerius Howlett

- może mam jeszcze ucałować twój sygnet w dowód uznania? -uniosła brew i posłała mu wojownicze spojrzenie.

Daphne przyglądała się rodzicom zaciekawiona

Victor Howlett

-Ojj tam... Ty nie, służba to robi co jakiś czas i na zgromadzeniu wilków tez jest taki obyczaj... ale jesteś też moja królową..... nie złość się...

Anna Valerius Howlett

- służba..służba..jaka służba..tu nikogo nie ma..u Bellatriks chodzą jak kilkaset lat wcześniej w uniformach i przywołuje je za pomocą dzwoneczka..a u Suniv przy samej kąpieli asystuje jej prawie 10 wampirzyc..a ja nie widziałam tutaj nawet praczki..- wsparła ręce pod boki - a może masz skrzaty jak Malfoy'owie? chociaż oni w końcu postawili na duchy..no oświeć mnie?

Victor Howlett

-Aaa... moment...-odparł Victor i krzyknał:- Gladys! Esteban! Orwald!
Po chwili weszła schludnie ubrana kobieta i z wyglądu mozna było wywnioskowac, iz jest ona sprzataczką. Mężczyzna pośrodku, Esteban, był kucharzem, a Orwald troszczył sie o faune i flore dookoła posiadłości:- To nasza najlepsza pokojowa, kucharz i ogrodnik.... na codzień ciezko ich zauważyc, gdyz sa bardzo pochłonięci robotą... ale znam ich odkąd skończyłem 4 latka.....
Cała trójka jak na komende ukłoniła się przed Anna i Victorem.

Anna Valerius Howlett

- ooo..wybornie..- uśmiechnęła się Anna czarująco i podeszła do nich - witam...mam na imię Anna i cieszę się że w końcu mogłam Was poznać..chciałabym byście zwracali się do mnie po imieniu..widziałam jeszczę jakąś młodą dziewczynę raz jak byłam w ogordzie..wyraźnie się speszyła..kto to?