www.starozytnyhogwart.fora.pl

Victor Howlett

-mariah, Anno...-skłoniła sie Gladys:- Jest praczką, a także lubi pomagac przy ogrodzie.....
Victor spojrzał na nich:- Sa bardzo oddani. I nie pozwolilismy, by kogokolwiek z nich spotkała krzywda.....

Anna Valerius Howlett

- tak zdaję sobie z tego sprawę..mam nadzieję że nie przeszkadzają wam moje nocne askapady? - spojrzała na nich zaciekawiona - staram się nie hałasować..

Victor Howlett

-Alez nie, Pani... znaczy Anno.....-odparł orwald:- Własnie dlatego sprowadziłem więcej dzikich zwierząt... na prośbe pana Victora oczywiście....

Anna Valerius Howlett

- zwierząt? - spojrzała na nich pytająco, po chwili zauważyła zmieszanie na ich twarzach - tak czy onaczej..poznaliście już nasze dzieci?..Marcusa i Daphne.- wskazała na dziewczynkę która uśmiechnęła się delikatnie do zebranych - nasz syn..ciągle gdzieś wychodzi więc pewnie mignie wam się nieługo..

Victor Howlett

-Ach, panicz udał się na spacer w celu relaksacyjnym...-oznajmił Orwald:- chciał zwiedzić las.... i łaki......
Victor pokrecił głowa:- Ten to ciągle gdzies łazi....

Anna Valerius Howlett

________________________________

Anna wróciła z Victorem do domu jakiś czas temu. Pierwsza się wykąpała, ubrała koszulkę nocną i szlafrok po czym usiadła przed toaletką, zaczęła zmywać makijaż i rozpuszczać włosy czekając na męża.

Victor Howlett

Po chwili wszedł Victor, zdejmując garnitur i wieszajac go. Wszedł pod prysznic i po 10 minutach wrócił, osuszajac sobie włosy w bokserkach i T-shircie. Podszedl do zony i objał ją lekko bez słowa.

Anna Valerius Howlett

- zajżałeś może do dzieci? - spytała rozczesując włosy

Victor Howlett

-marcus spi....-odparł Victor:- Daphne też.... tak mysle, bo ja w ich wieku swietnie udawałem spanie...-westchnął.:- Podobał mi sie bal....

Anna Valerius Howlett

- mi też..w zasadzie to do pewnego momentu..ja cały czas czułam nerwową atmosferę..myślę że Bella wyprawiała lepsze bale..widać było że nie mogła sie odnaleźć w tym wszytskim momentami bez męża..

Victor Howlett

Victor otworzył usta, ale nic nie powiedział:- W sensie Rudolpha??-spytał.

Anna Valerius Howlett

- tak myślę..obserowałam też Jamesa...nie czuł się tam zbyt pewnie...myślę że kiepsko im się układa..- westchnęła - nie wiedział w co się pakuje..

Victor Howlett

Victor odparl:- To tylko wrazenie...... a James czuje sie niepewny, bo tu nie chodzi o Bellatriks:- westchnał siadajac na łózku:- Poradza sobie.... my na poczatku tez mielismy problemy... nigdy wszystko nie idzie od poczatku do konca bez tragedii.... a zwiazki, które przeszly takie i dalej sie trzymaja to chyba dobrze....-umiechnał sie:- james źle się czuje w zwiazku z ojcem... pokazywał mu cos ostatnio...chyba wspomnienie...

Anna Valerius Howlett

- tak? a jakie? - spytała zaciekawiona odwracając się do niego

Victor Howlett

-Nie wiem za dużo....-odparł Victor:- Ale to miało związek z dziadkiem.... i Gabrielem.... ze spotkania klanów......-powiedział:- Tyle wychwyciłem.....-usprawiedliwił się:- To jakas ich własna tajemnica.