www.starozytnyhogwart.fora.pl

Jason Howlett

James spojrzał na nią:-Chyba zwariowałas.. nie masz epwności.... a powiedziałas..-złapał się za głowę:- Można to jakoś sprawdzic, nie?

Bellatriks Lestrange

- nie umiem go okłamywać..zawsze jakoś coś ode mnie wyciągnie.. - usiadła zrezygnowana - a jeśli...jeśli..co zrobimy jeśli nasze podejrzenia się sprawdzą co?!.. - nagle wstała gwałtownie i zaczęła chodzić po sali

Jason Howlett

-Nie sprawza się, to niemozliwe..-odparł James:-Nie wierze w to...

Bellatriks Lestrange

- pewności nie masz.. - powiedziała chodząc w tą i z powrotem - na szczęście mój mąż jest na tyle wyrozumiały że Cię nie zabije..i wzięłam wszytsko na siebie... - spojrzała na niego - ale Ty nie mów Demeter ...szczególnie teraz...dopóki nie będę miała pewności..

Jason Howlett

James odparł:-Takiej głupoty nie popełnie....

Bellatriks Lestrange

- James..po co nam to było co? - spojrzała mu w oczy

Jason Howlett

James odparł:-Nie mam pojęcia..... po prostu... brakowało nam siebie... zostawiliśmy to niedokończone...

Bellatriks Lestrange

- cholera jasna! - rzasnęła i rzuciła czymś przez pokój co później okazało się wazą - to jest nienormalne!..ja nie jestem materiałem na matkę!..a jak to będzie twoje dziecko to się chyba powieszę.. - warknęła siadając z impetem

Jason Howlett

-Nie bedzie moje..-odparł James:- Poza tym, w sumie nie cieszysz się? masz okazję co nieco zrobić... druga szansa.... mozes zpokazac się z innej strony... tej, którą widziałem, ze Bellatriks tez ma uczucia:- zagadnał ją:-Poza tym, rpzestań rzucac rzeczami, niszczysz wszystko...

Bellatriks Lestrange

- wiesz co..spodziewałam się trochę więcej wsparcia po tobie...a dla Ciebie.. - wstałą - po tobie to tak spłynęło..

Jason Howlett

JAmes podszedł do niej:-Przeciez nie moge panikować!!!!!! To nie znaczy,z e się nie przejmuję..-spojrzął jej w oczy:- Słuchaj, BElla, musimy sprawdzic, kto jest ojcem.... i miejmy nadzieję, ze nasze podejrzenia się nie sprawdzą....-był zmęczony, ale w jego oczach widac było strach zaistniałą sytuacją. James był nerwowy i trząsł się, choć maskowął to dobrze.

Bellatriks Lestrange

- nie no..pewnie..ja się będe denerwować za nas oboje...w piątek wyheżdżam na misje..podejrzewam że już ostatnią..może kłopot sam się rozwiąże..a jeśli nie..i jeśli okaże się ze to dziecko jest twoje..powiem do Demter..uważam że powinna wiedzieć.. - powiedziała cicho i usiadła na jednym z krzeseł. Rękoma podparłą głowę. Cały jej świat miał stanąć do góry nogami

Jason Howlett

JAmes odparł:-Dobrze..... niech tak bedzie... nie jest moje, jestem pewien....-westchnał.:- Jak to na misję, czy Ty oszalałaś? Bedąc w ciąży??Chcesz je zabić?-stanał przed nią wściekły.

Bellatriks Lestrange

- a co mam powiedzieć..?! nie mogę jechać na misję bo jestem w ciąży?...oh błagam..to nie jest praca nie pójdę na urlop macierzyński..pozatym..i tak muszę powiedzieć Czarnemu LOrdowi..prędzej czy później.. - westchnęła. Po chwili jednak załamała się - James..to nie sprawiedliwe..dla czego ze wszytskich kobiet na świecie matką mam zostać akurat ja?!..nie chcę tego dziecka...a Rudolph traktuje mnie jak powietrze..

Jason Howlett

James podszedł i przytulił ją lekko:-Zobaczysz, gdy się okaże, ze to dziecko jego, przestanie....cicho...-pogłaskał ją po głowie:- Czarnego Lorda za niedługo nie będzie...