www.starozytnyhogwart.fora.pl

Bellatriks Lestrange

- oo...to mam okazję go zdekoncentrować.. - uśmiechnęła się do siebie - w takim razie...idę po moją nową zdobycz.. - uśmiechnęła się tajemniczo wstając

Jason Howlett

-No dobrze.. ale rozsadnie..-odparl.

Bellatriks Lestrange

- oj przecież mnie znasz...włos mu z głowy nie spadnie.. - posłała mu całusa w powietrzu i rozpuściła się w smugach czarnego dymu

Bellatriks Lestrange

--------------------------------------------
Bella prosto z salonu przeszła do ogrodu. Usiadła pod drzewem po turecku i westchnęła głośno.

Jason Howlett

Po chwili podszedł do niej Jason:-Wszystko w porzadku?-spytał profilaktycznie.

Bellatriks Lestrange

- tak..a co Ty w opiekuna się bawisz...jestem dorosła nie potrzebuję go.. - warknęła

Jason Howlett

-Hej, chcę tylko pomóc.... prosze o odrobinę zaufania, w końcu byłem na misji z Toba..-odrzekł Jason siadajac obok.

Bellatriks Lestrange

- tak..byłeś właściwie należy Ci się pochwała..sprawiłeś się bez zarzutu.. - pochwaliła go - właściwie nie wiem jak mam Cię nagrodzić..byłam też zdumiona że wykonałes wszytskie moje plecenia- przyznała po chwili

Jason Howlett

-Tak mnie ojciec wychowywał...-uśmiechnął się:-I mama.... nad nagrodą pomyslimy..- westchnał i powiedział po chwili:-Chciałbym... zobaczyć się ze Scarlett....

Bellatriks Lestrange

- możesz ja widywać kiedy chcesz...nei mam na to wpływu..poza tym to żadna nagroda... - spojrzała na niego poczym na okna salonu - dlaczego wyszedłeś?

Jason Howlett

-Nie chodzi że to jest nagroda, nad nagrodą się namysl..-odparł uśmiechajac się:- Nie przepadam za porodami...

Bellatriks Lestrange

- kiedyś będzie to czekało twoją żonę.. - przypomniała mu - podziwiam twoją matkę..ja kazałabym wyjść Alexowi i twojemu ojcu

Jason Howlett

Jason zasmiał się:-Ojciec tez nie lubi porodów, ale ze względu na oglądanie ciepienia żony, wiec epwnie teraz pije whisky. Alex.. takie rzeczy go nie ruszaja.... mama jest silna..-skwitował.

Bellatriks Lestrange

- ale przepone ma słabą..- uśmiechnęła się lekko - dobra...czas się wziąźć w garść i stawić czoło naszym lękom - westchnęła wstajac i wyciągając do niego rękę

Jason Howlett

Jason usmiechnął się:-Ja się nie boję tego.. moje leki sa nieco ine...-podał jej reke i wstał.