www.starozytnyhogwart.fora.pl

Suniva Lestrange Howlett

- to już nie mój problem..- odpowiedziała złośliwie i trzepnęła go po głowie - a to za to..że nas okłamywałeś..- uśmiechnęła się niewinnie

Po chwili rozległy się śmiechy i do salonu wpadli kolejno; Valerian z Howardem, Elizabeth z Daphne, Marcus, i Adromeda z Tyberiusem na rękach. Narcyza szła za nią z lekarską torbą

- no no..wam to się nigdy nie znudzi..- westchnęła oddając Tyberiusa stęsknionej Scarlett i stanęła nad Victorem - Victor tak?..pójdziesz ze mną do Munga..ach Bella..- zwróciła się do siostry - jak brzuch?

- dobrze..- odpowiedziała Bellatriks chowając się za Valerianem

- ona nienawidzi lekarzy i szpitali - wyjaśniła reszcie rozbawiona Suniv

Alex Howlett

Valerian zasmiał się razem z jamesem:- To rozkoszne, zę wielka bellatriks lestrange ucieka przed torbą lekarską i strzykawkami....- starzec rozesmiał się na całe gardło.

Victor złapał marcusa:- Witaj Mistrzu!! oo...-zobnaczył Daphne:- I Ty też księzniczko.... przywitajcie mamusię, ona tutaj była bohaterka dzisiaj....
Jason przytulił i ucałował Elizabeth, Tyberiusa i Howarda. natomiast James spojrzał, jak valerian idzie w stronę Bellatriks i puścił rekę, która trzymał, by sie z nim przywitać.

Suniva Lestrange Howlett

- Dromeda..- Bella syknęła ostrzegawczo i próbowała uciec jednak przy pomocy Gabriele Andromeda zatkała usta siostrze szmatką namoczoną w eliksirze. Po chwili uśpiona Bellatriks opadła na podłogę, poprosiła Gabriela i razem z Victorem i Gabrielem niosącym Belle wyszli z salonu.

Narcyza uśmiechnęła się do reszty
- uwielbiam jak się kłócą..- uśmiechnęła się rozbawiona

Alex Howlett

Jason przyznał:- Tak... jak to rodzina...-zasmiał się.:-Więc... trzeba będzie na nowo porzerobic wam ogródek.... chyba, ze jakieś niedobitki wilków chcą zakopac tam sobie kości...-mruknął.
Alex wyszczerzył zeby w uśmiechu:- ja mysle, ze każdemu należy się teraz porzadna kolacja i coś na rozluxnienie... poza dziećmi...-spojrzał na Eve i bellę.

Suniva Lestrange Howlett

- ej..- zaprotestowały obie i zaraz wybuchnęły śmiechem

- możemy tak zrobić..zwłoki już zostały pozbierane i spalone..więc ogród wygląda jak przedtem z wyjątkiem kilku złamanych drzew..aha..Lushianie..zabierze proszę naszych gości do lochów - wskazała na Łowcę i Salamandre którzy po chwili zostali wyprowadzeni

- no to co robimy? - spytała Scarlett oddając Narcyzie Tyberiusa. Zauważyła że jej dzieci znów się zmieniły, Nie tylko jej ale wszystkie. Marcus wyglądał jak 13 - nastolatek, prawie dorównywał Belli która wyglądała tylko na nieco młodszą od Evelynn, William natomiast mógł z powodzeniem uchodzić za 20 latka. Valerian całkiem sporo urósł. Wyglądał już jak typowy 8- latek co pewnie było zasługą Suniv. Howard natomiast był tylko o głowę niższy od Valeriana. Z całej trójki rodzeństwa miał najciemniejsze włosy, jednakże pozostawały w odcieniu blondu. Podobnie jak 5- cioletnia Eliz odziedziczył po matce loki. Daphne mogła być uważana za 6- cio latkę. Jedynie Tyberius, najmłodszy, zawierający najmniej wilczego genu wyglądał jak dwulatek.

Alex Howlett

Jason, Alex oraz james przyjrzeli sie dzieciom:- Niesamowicie szybko urosły.....-zdumiał się Jason:- Kurcze.... takiego szybkiego wzrostu się nie spodziewałem.......
James ocknął sie widzac swoją córkę:- bella tez urosła... wydoroślała.... no, może odrobinkę. Uśmiechnąl się w myślach i lustrował wzrokiem najmłodsze pociechy. Valerian pojawił sie i przyjrzał się dzieciom;- Widac pracę silnych genów..... po wartościowych czarownicach i czarodziejach....-uśmiechnął się z zadowoleniem.

Suniva Lestrange Howlett

- teraz tylko czekamy na twoje..- uśmiechnęła się Narcyza puszczając Tyberiusa do reszty dzieci

- to idziemy gdzieś czy zostajemy tutaj? - spytała Suniv - a może rozejdziemy się do domów i świętowanie przesuniemy na kiedy indziej?

Alex Howlett

-W sumie, jak kto woli....-:odparł Alex wstajac:- Może najpierw się dokurujemy, a potem będziemy świętowac...-: zaproponował.
James zgodził się z bratem. Natomiast Valerian zauwazyŁ:- W sumie to nie to samo, co tu po bitwie.....

Suniva Lestrange Howlett

- co to za świętowanie jak wszyscy są poobijani..- Suniv spojrzała na Valeriana z politowaniem - Eve, Will..zbieramy się..- zarządziła i razem z Alexem ruszyła do wyjścia, Eve odczepiła się od Gabriela a Will pożegnał się z Bellą i ruszyli za rodzicami.

Valerian rozmawiał teraz z NArcyzą, a Scarlett wzięła na ręce Tyberiusa
- Jason..weź Eliz i Howarda..- Poprosiła - Valerian..zostaw ciocię w spokoju..zbieramy się..- uśmiechnęła się do kuzyna - Bella..James..zostajecie czy idziecie z nami?..

Alex Howlett

James wstał i otrzepał się:- idziemy z Wami.......-wziął na ręce Howarda. jason natomiast trzymał juz Elizabeth:- Tak.... trzeba odpocząć.....-pokręcił głową
James uniósł brew:- O tak, zmeczyłeś się strasznie.....
-bardzo śmieszne...-burknął Jason spoglądajac na ojca spode łba. Po chwili podszedł do Scarlett i uśmiechnął się.
Valerian został i spojrzał na Annę:- ja za moment pójdę....-usmiechnał się:- Ale moze sprawdzę rano, co z Bellatriks i Victorem....

Suniva Lestrange Howlett

- myślę że dojdą do siebie..- westchnęła gdy została tylko ona z Valerianem, Daphne i Marcus - dlaczego tak ukrywasz tą swoją narzeczoną? - spytała z lekkim uśmiechem

Alex Howlett

_Bo mam swoje powody...-odparł Valerian z kurtuazją:- Dzisiaj jej wam nie pokazałem, bo nie chciałem, by coś jej się stało....-spojrzał na Annę:- Walczyłąś dzisiaj jakoś.... inaczej...-przyjrzał jej się.

Suniva Lestrange Howlett

- inaczej? - spojrzała na niego - co masz na myśli?..Marcus..zaprowadź siostrę no łóżka..- poprosiła syna i wróciła do rozmowy - więc?

Alex Howlett

Valerian zerknął na nią:- Wasze emocje sa inne niż nasze, fakt.....-przyznał:- Ale... walczylas dzisiaj zacieklej.... miło to widzieć...-usmiechnął się.:- Charlotte była celem Salamander dawno temu... tak ja poznałem....-spojrzał w dół:- Pojedziesz do Munga?

Suniva Lestrange Howlett

- nie..muszę zostać z dziećmi..- przypomniała mu - mam nadzieję że wkrótce ją poznamy..- uśmiechnęła się - i jestem ciekawa co tam przed nami ukrywasz? - spojrzała na niego rozbawiona