www.starozytnyhogwart.fora.pl

Matthew Dúnadan

- Rozumiem..Ja jakoś nie potrafię się podnieść od kilku dni.. jakiś dołek mam czy coś.. - nadal grał dość cicho

Liliana Malfoy

-Szkoda mi dyrektorki...-Stwierdziła cicho.

Matthew Dúnadan

- Mi akurat nie.. chociaż nie będę mieć jakichś głupich szlabanów..

Liliana Malfoy

-Za to, jak cieszy mnie widok Matrycego w WS.

Matthew Dúnadan

- Matrycy w WS którym gdzie? jak?

Liliana Malfoy

-Nie widziałeś. Leży sobie półżywy.

Matthew Dúnadan

- To go bardzo chętnie dobiję..

Liliana Malfoy

-Jeszcze parę minut.

Matthew Dúnadan

- To nawet nie idę..
ale cały czas mnie debil unikał jakby go dorwał wcześniej..

Liliana Malfoy

-W jaki sposób by zginął? Gdybyś to Ty miał go zabić?
(będę jutro, dobranoc)

Matthew Dúnadan

- Hmm.. na pewno by go bolało..
Kilkanaście Cruciatusów..
- zagwizdał przybiegł koń- przywiązałbym go do konia i popędził przed siebie trochę by bolało.. i mugolski sposób wrzucenie do piranii zjedzenie żywcem..

Liliana Malfoy

-Nie myślałam, że takie drastyczne metody stosujesz.-Podeszła do ślicznego siwka.-Piękny koń.

Matthew Dúnadan

- Pobawiłbym się z nim..
Wiem że jest piękny tak samo jak ty..

Liliana Malfoy

-Tak, zabawa była świetna...-Uśmiechnęła się blado.-To Twójh?-Wskazała na konia, którego delikatnie drapała po nosie.

Matthew Dúnadan

- Taak.. mój..