www.starozytnyhogwart.fora.pl

Suniva Lestrange Howlett

- o nie nie mój drogi..rozmawiałem z Bellatriks i nie o to jej chodziło..miałem porozmawiać z Tobą..a nie ze swoją żoną, skoro Ty tego o de mnie oczekujesz to raczej nie mamy o czym ze sobą rozmawiać..- westchnął wstając

Alex Howlett

Jason spojrzał na niego bezsilnie:- oczekujesz, ze mam siedziec i patrzec, jak twoja małzonka pomaga by, moja żona i dzieci odwróciłysie ode mnie?-spytał:- Widziałes, jak jest... prosze... pomóz...

Suniva Lestrange Howlett

- pomogę Ci..ale nie będę rozmawiał o tym z moją żoną..sam musisz to zrobić..dobrze o tym wiesz Jason..- mężczyzna nalał sobie ognistej

Alex Howlett

-jak? Obie mnie nienawidza....-złapał się za głowe:- Sam powiedziałes, zę Twoja zona jest pamiętliwa.... ja nie jestem w stanie jej przekonac, ale Ty tak...

Suniva Lestrange Howlett

- Jason..ze mną nie można pertraktować jeśli mówię nie to mam powód..wy młodzi zbyt często wykorzystujecie nas do załatwiania tego typu spraw..to kompletnie zrozumiałe..mamy więcej doświadczenia..ale skoro tak robicie to jak macie zdobywać własne hmm? - uniósł brew wracając na fotel - chcę Ci pomóc Jason..ale nie w ten sposób

Alex Howlett

-A w jaki możesz?-spytał Howlett bezradny, nalewajac sobie cała szklankę whiosky:- Mam pozwolic, by odwrócili sie ode mnie?

Suniva Lestrange Howlett

- nie..masz być sobą..wszyscy wiedzą że to nie twoja wina..ale musisz dać sobie pomóc..pierwszy krok już zrobiłeś bo dopuściłeś do siebie swoją macochę..wiesz że to ona uratowała Cię przed zlasowaniem mózgu?..było to brane pod uwagę..- dodał widząc jego zdziwienie - ale zeszła tam sama..i w zasadzie uspokoiła Cię rozmową..

Alex Howlett

Jason westchnał:- Wiem.... to.... było trochę jak koszmar...-spojrzał na Lucjusza:- I za to jej dziekuje, ale co teraz? Scarlett z dziecmi ma rpzenieść się do was, a ja mam zostac sam?

Suniva Lestrange Howlett

- Scarlett z dziećmi zdecydowała że chce przenieść się do Belli, tam nie będziesz miał problemów z odwiedzinami rodziny..to była pierwsza sprawa, druga..pokaż Scarlett że panujesz nad tym, do tego będą Ci potrzebne treningi..porozmawiaj z ojcem..i poproś o nie Gabriela..

Alex Howlett

-Tak, a w międzyczasie rodzina będzie daleko....-odparł jason:- Genialne rozwiązanie.... najpierw chce mi pomóc i opatruje, a gdy tylko jest mi lepiej, odsuwa się na odległośc...

Suniva Lestrange Howlett

- mam dość..nic sobie nie dasz powiedzieć..zamiast docenić że ktoś chce Ci pomóc ciągle tylko kręcisz nosem..sam sobie radź w takim razie..- warknął wstając i ruszył w stronę schodów

- co już koniec?..- mruknęła Narcyza mijając się z mężem- tylko 10 minut wytrwałeś..

- kobieto...daj sobie spokój..i tak już jest rozbity..
- oj no widzę widzę..tyle mężczyzn a żaden nie potrafi mu pomóc..- westchnęła teatralnie Narcyza siadając na oparciu fotela Jasona - ciesz się ze masz taką żonę..do prawdy nie wiem co skłoniło mnie by tu wrócić..

Alex Howlett

-Ja też nie...-westchnał Jason:- Ale chcesz porozmawiac... więc możemy.... nie chcę, by rodzina mnie opuszczała.... poświęcałem czas rpacy, bysmy mieli własne pieniądze... nie chciałem nic złego....-powiedział.

Suniva Lestrange Howlett

- wy nigdy nie chcecie nic złego.. - mruknęła Narcyza
- kobieto weź daj mu mówić..- syknął Lucjusz wchodząc na górę

Alex Howlett

Jason odetchnał:- oczywiście, ze nie... nie skrzywdziłbym jej świadomie....-powiedział opuszczajac wzrok:- Chcę dla niej szczescia... łudziłem się, ze gy zbiore dośc pieniędzy, wyjedziemy gdzies i bee mógł odsapnąc, naprawic to.... nie wiedziałem, ze jest aż tak źle...

Suniva Lestrange Howlett

- po co zajmowałeś się pieniędzmi? myślisz że po co razem z Bellą postawiłyśmy wam dom?..po to mój drogi byś zamiast pracą tak jak nasi mężowie zajął się rodziną..- westchnęła zniecierpliwiona