www.starozytnyhogwart.fora.pl

Suniva Lestrange Howlett

- mhmm..myślisz że jesteś w stanie spokojnie porozmawiać z Narcyzą?..może lepiej załatwić to od razu

Alex Howlett

-Nie jestem pewien...-odparł Jason:- Ale fakt, to chyba najlepsze wyjście... chociaz to kuszace, ze będzie się mnie bać...-usmiechnał sie rpzez chwilę.

Suniva Lestrange Howlett

- to dobrze..kobiety powinny się bać, nie zawsze, ale w niektórych momentach owszem..przygotuj się..zaraz z nią przyjdę..

Alex Howlett

-Taak... rozumiem...-odparł Jason dokańczając szklanke:-I zostaw nas samych...

Suniva Lestrange Howlett

- dobrze..ale gdyby coś się działo..będę na tarasie..myślę że Belli też należy się rozmowa, bardzo chciała Ci pomóc..- westchnął i poszedł na górę

Po chwili dało się słyszeć pełen pretensji głos Narcyzy. Gabriel zszedł z nią na dół. Zostawił ją na środku pokoju i popchnął w stronę fotela

Alex Howlett

Jason odwrócił sie powoli i spojrzał na Narcyzę:- ja...-zaczał, a potem westchnał:- Przepraszam... nie chciałem was nastraszyc... ale...to wymkneło się spod kontroli....

Suniva Lestrange Howlett

Kobieta siedziała na fotelu z założonymi rękoma i patrzyła w zupełnie inną stronę.

Alex Howlett

Jason westchnał:- Moze ciężko Ci to zrozumiec... ale byłem pochłonięty praca, by nie musiec polegac na innych, tylko na swoich pieniądzach.... żeby to był nasz majątek, nie te, które mamy od was....-powiedział:- Kocham moją rodzine i boiecałem Scarlett, ze bęe poświęcał im więcej czasu..... ale to nie tłumaczy teog, zę masz ją nastawiac rpzeciwko mnie....nie musisz mnie lubic....-dodał:- Przepraszam za swój wybuch poprzedni.... mozesz obrażac sie na mnie do konca zycia, ale ja chcę dla swojej rodziny jak najlepiej....

Suniva Lestrange Howlett

- tłumaczysz się tak samo jak mój mąż..- wstała i przeszła się po pokoju - słyszałam coś podobnego setki razy..Scarlett była przy tym i sama wie że nie chce takiego życia..nie ja ją nastawiam przeciwko tobie..sama do mnie przyszła..- spojrzała na niego wściekła - i to już nie chodzi o to jaki jesteś dla niej ale o sam stosunek do starszych..w ogóle nie masz do nas szacunku..i mam nadzieję że gdy wszyscy się od Ciebie odwrócą to czegoś się nauczysz..

Alex Howlett

-Jak wiekszośc rzeczy na tym świecie...todziała w obie strony....-odparł Jason:- watpie, gdybys była w moim stanie, potrafiłabyś nagle znaleźc szacunek... na szacunek trzeba też sobie zasłużyc...-mruknał:- Ze Scarlett juz rozmawiałem... i wiem, ze nie odwróci sie ode mnie.... a jesli chcesz na to samo namówic reszte, prosze bardzo.....

Suniva Lestrange Howlett

- właśnie Jason..na szacunek trzeba sobie zasłużyć..zapamiętam te słowa i Tobie radzę również..wytłumacz dzieciom że ich dom zostanie zburzony..Scarlett może mieszkać u mnie z dziećmi,ale Ciebie przez próg nie przepuszczę..- zmroziła go spojrzeniem i ruszyła na górę mijając się ze Scarlett

- brawo Jason..- syknęła do męża - jak zwykle potrafisz wszystko popsuć..tyle razy nam pomogli a ty masz to gdzieś..- cisnęła w niego poduszką wściekła

Alex Howlett

Jason nie odpowiedział:- Aha...-mruknał tylko siedzac w fotelu i spoglądajac w płomienie:- Czyli wszystko zniszczone.....-szepnał do siebie. Po chwili wstał i bez słowa ruszył biegiem do wyjścia.

Suniva Lestrange Howlett

- tak uciekaj!, rób to co potrafisz najlepiej! - krzyknęła za nim - tchórz!

Alex Howlett

-Nie...-zatrzymał się:- W obecnym stanie i tak wyrzadziłem więcej szkody niz pozytku... to, zę narcyza nie potrafi mnie zrozumieć... to juz jej sprawa....-stwierdził:- Ale nie zamierzam dłużej Cię ranić....-obróciłsie, a jego oczy były napuchnięte:- Ona ma racje...zasługujesz na coś... lepszego....

Suniva Lestrange Howlett

- możliwe że tak jest..- wrzasnęła Scarlett i wyszła na taras